Polub nas na Facebooku

piątek, 30 listopada 2012

Wrocławski Jarmark Świąteczny

W poprzedni weekend jak co roku wybraliśmy się do Wrocławia na Świąteczny Jarmark. W okresie przedświątecznym każde szanujące się większe miasto organizuje takie jarmarki, co niezwykle mnie cieszy.  Jak na razie najpiękniejszy widziałam na Polach Elizejskich w Paryżu, ale ten wrocławski również ma niesamowity urok.
Kocham Święta i cały ten świąteczny klimat. Smakuje mi absolutnie każda wigilijna potrawa. Zaliczam się do grona osób, którym ani trochę nie przeszkadzają czekoladowe mikołaje na sklepowych półkach w listopadzie, a na pierwsze "Last Christmas" w radiu czekają jak na zbawienie. Więc gdy usłyszałam lecące z głośników świąteczne hity, zobaczyłam te piękne rozświetlone stragany, choinki, krasnoludki i poczułam zapach grzanego wina - znalazłam się w raju.


Oczywiście pierwsze kroki skierowaliśmy w stronę wiatraka - centralnego punktu jarmarku i pijalni grzańca. Ja tradycyjnie wzięłam śliwkowy, a Darek jagodowy - oba były boskie! Rozgrzani i wprawieni w świąteczny nastrój rozpoczęliśmy buszowanie między straganami.





Każdy był inny, w każdym można było próbować, degustować, podziwiać i oczywiście kupować najróżniejsze miody, wina, słodycze, wyroby regionalne, rękodzieło, bombki, naturalne kosmetyki, herbaty, ręcznie robione pierniczki...aż się w głowie kręciło! Szczególnie spodobały nam się oczywiście wyroby spożywcze, a wśród nich prawdziwe litewskie wędliny, które pachniały tak, że nawet ja nie mogłam się oprzeć i spróbowałam litewskiej kiełbaski "twardej jak kamień". Była genialna!


Co któreś okrążenie robiliśmy krótką przerwę na oscypka z grilla lub bigos z szarymi kluskami. Gdyby to ode mnie zależało i gdybym mieszkała we Wrocławiu to ten jarmark odwiedzałabym codziennie. Darek nie jest aż takim zapaleńcem, ale na pajdę chleba ze smalcem, kiełbasą, boczkiem, ogórkiem kiszonym i cebulą to się skusił, a i owszem.

Komu pajdę full wypas?

Czasem trzeba było postać w kolejce po gotówkę...

Niestety cudowny weekend minął, ale w naszym domu na dobre zagościły już Święta.


HO HO HO!

środa, 28 listopada 2012

Surówka z dyni, topinambura i pomarańczy

Topi..topi..co??? Topinambur drodzy państwo, czyli innymi słowy słonecznik bulwiasty. Rośnie sobie dziko w lasach i na polach, ale jest również rośliną uprawną. Jadalną częścią tej roślinki o wdzięcznej nazwie jest jej korzeń, czyli po prostu bulwa. Wyglądem do złudzenia przypomina kłącze imbiru, jest jednak od niego ciemniejsza (w kolorze bordowo-brązowym). Bulwę można jeść na surowo, ugotowaną lub upieczoną. W smaku przypomina słonecznika pomieszanego z łagodną i słodką rzodkiewką. Bulwa jest bardzo krucha i soczysta (jak kalarepa). Niestety nie można kupić topinambura w pierwszym lepszym sklepie i ogólnie jest dość trudno dostępny. My nabyliśmy kilogram bulw na wrocławskim jarmarku bożonarodzeniowym, o którym więcej już w następnym poście.
Dziś natomiast zapraszam na lekką dietetyczną surówkę, która w okresie przedsylwestrowego odchudzania (w którym w tej chwili się znajduję) idealnie nadaje się na zamiennik słodyczy :) ot, taki mały trik. Jeśli zależy Wam na wersji super light to oczywiście rezygnujemy z cukru!

Jak to zrobić:
  • 100 g bulwy topinamburu
  • 150 g dyni
  • 1 pomarańcza
  • płaska łyżeczka cukru lub jakiegoś zastępczego słodziku (opcjonalnie)
  • łyżka oleju roślinnego (rzepakowy)
Topinambur obrać i dość cienko pokroić. Dynię zetrzeć na tarce na grubych oczkach i wymieszać z topinamburem, olejem i cukrem. Pomarańczę obrać i pokroić w plastry, a następnie każdy plaster na 4 kawałki. Delikatnie wymieszać z resztą surówki.

Aktualizacja: po zrobieniu zdjęć i wpisu wpadłam jeszcze na pomysł, żeby do surówki dodać kilka posiekanych orzechów włoskich. Darek dokonał degustacji i bardzo mu smakowało, więc proponuję wypróbować na sobie :)

Tak wygląda topinambur w pełnej krasie.
A tu już obrany w surówce.




SMACZNEGO!

wtorek, 27 listopada 2012

Liebster Blog - my też dostaliśmy zaproszenie :)

Bardzo miło nam oznajmić, że nasz blog został wytypowany do łańcuszka Liebster Blog! Jest to zabawa, w której bloggerzy wzajemnie nagradzają się za "dobrą robotę". W ostatnich dniach dostaliśmy aż 2 nominacje - od Lekkiego Brzusia oraz od Marty prosto z Kuchennego Raju.


Ogólne zasady zabawy są chyba wszystkim znane - dostajesz nominację, odpowiadasz na 11 pytań, typujesz kolejnych 11 blogów (nie mogą to być te, od których otrzymaliśmy nominację!) i zadajesz im swoje 11 pytań. O nominacji musisz poinformować osobę nominowaną w komentarzu na jej blogu. I tak sobie wszystko krąży między blogami. Proste?
Generalnie wszelkie łańcuszki omijamy szerokim łukiem, jednak w tym przypadku otrzymanie nominacji może się okazać bardzo miłą niespodzianką dla typowanej osoby. Dlatego z chęcią odpowiadamy na pytania i przesyłamy dalej.
Moje odpowiedzi są na czerwono, a Darka na niebiesko.

Od Brzusia:


1. najczęściej używana przyprawa/ zioła (prócz soli i pieprzu)?
czosnek / papryka (słodka, ostra, w różnych wydaniach)

2. wolisz smażyć, gotować, czy piec ?
piec, ale piekarnik mamy słaby, więc częściej smażę / piec

3. słony, słodki czy kwaśny ?
kwaśny :) / kwaśny

4. potrawa, z którą kojarzą Ci się przyjemne chwile ?
zupy mleczne - dzieciństwo :) / kotlety schabowe :D

5. mięso czy warzywa ?
warzywa, zdecydowanie! / mięso

6. jaki jest Twój ulubiony film ?
hm..."The Enemy Mine" / "Zielona mila"

7. przeglądając przepisy w internecie zwracasz uwagę na zdjęcia, czy skupiasz się tylko na przepisie ?
zdjęcia są bardzo bardzo ważne i bardzo zwracam na nie uwagę / tylko na przepisie

8. wolisz iść do restauracji czy ugotować coś w domu ?
oczywiście, że gotować w domu :) / w zależności od nastroju

9. eksperyment w kuchni czy tradycyjne przepisy (dlaczego?)
bardzo lubię eksperymenty, bo otwierają drzwi do nowych możliwości i niepoznanych smaków. Ale do tradycji mam ogromny szacunek. / eksperyment - można odkrywać nowe smaki i połączenia

10. jaki styl ubioru preferujesz ?
luźny, ale raczej niewyszukany. Z modą nie eksperymentuję / luźny

11. czy kiedyś byłaś na diecie, jeżeli tak to jakiej i z jakim skutkiem ?
byłam na Dukanie przez 2 dni i czułam się fatalnie, więc to porzuciłam. Byłam też na kapuścianej i efekt był naprawdę fajny - choć krótkotrwały. Generalnie przechodziłam diety "chwilowe", ale teraz za bardzo lubię jeść, żeby sobie czegokolwiek odmawiać :) / dieta "MŻ" - skutek bez skutku :)

Od Marty:

1. Owoce morza i ślimaki czy schabowy i kapusta?
owoce morza i ślimaki / owoce morza i ślimaki

2. Długi zimowy płaszcz, czy krótki kożuszek?
dłuuuuuuugi płaszcz / lekki kożuszek :D

3. Programy czy książki kulinarne?
nie mogę się zdecydować..kocham jedno i drugie / programy

4. Praca biurowa czy mobilna?
mieszanka :) / mobilna

5. Radio czy telewizja?
radio / radio

6. Składnik, który zawsze musi być w Twojej kuchni to…..
czosnek / zioła prowansalskie

7. Placki ziemniaczane czy frytki?
placki ziemniaczane / ojej! nie mogę wybrać tylko jednego, nie ma takiej możliwości :)

8. Znienawidzona potrawa to….
FLAKI / krupnik

9. Działasz spontanicznie czy zawsze zgodnie z wcześniejszym planem?
raczej zgodnie z planem / spontanicznie

10.Rodzynki czy winogrona?
winogrona - rodzynki tylko w cieście / winogrona

11. Zupa mleczna na słodko czy na słono?
na słodko!!! / na słodko

A oto nasze pytania:

1. Jaki jest Twój kulinarny koszmar z dzieciństwa?
2. Kot czy pies?
3. Kto jest Twoim kulinarnym guru?
4. Książka czy film?
5. Obok czego w sklepie spożywczym nie potrafisz przejść obojętnie?
6. Ostatnie pieniądze w portfelu wydasz na..?
7. Dlaczego gotujesz?
8. Pizza czy pasta?
9. Ulubione święto w roku?
10. Czy lubisz swoją pracę/szkołę?
11. Nie mogę żyć bez....

Do zabawy zapraszamy:

www.dietetyczniesiostro.blogspot.com
www.fkom.pl
www.delimamma.blogspot.com
www.bosko-bo-wlosko.blogspot.com
www.italiawgebie.blogspot.com
www.deliciouseating.bloog.pl
www.veggyandhunter.blogspot.com
www.everycakeyoubake.blogspot.com
www.thebyk.blogspot.com
www.dancia.bloog.pl
www.belgiaodkuchni.blogspot.com

Oraz wszystkie inne osoby, które mają ochotę się przyłączyć :)

piątek, 23 listopada 2012

Ekspresowe spaghetti z sosem z orzechów włoskich

Zachciało mi się makaronu..oj jak bardzo mi się zachciało!!! Do tego jakiś pyszny, szybki sos...mmm :) Osobom znudzonym sosami serowymi, mięsnymi, pomidorowymi, szpinakowymi oraz innymi standardami proponuję wyjątkowy, aromatyczny i zupełnie zaskakujący sos z orzechów włoskich. Do jego stworzenia zainspirowała mnie Nigella, ale musiało upłynąć trochę czasu zanim odważyłam się połączyć makaron z orzechami. I szkoda, że tyle zwlekałam! Jeśli kiedyś otworzę restaurację to ten makaron na 100% zagości w menu!
Danie robi się tyle, ile trwa ugotowanie makaronu, czyli około 15 minut, a jego przyrządzenie obejmuje dosłownie kilka prostych czynności. Składniki są banalne, a ich połączenie daje fantastyczny efekt. Przy okazji orzechy włoskie porządnie odżywią nasz mózg, który pod koniec dnia może być nieco przemęczony.

Jak to zrobić (1 porcja):
  • 75 g makaronu spaghetti
  • 6 orzechów włoskich całych (czyli 12 "móżdżków")
  • 1 jajko
  • 3 łyżki tartego sera (u mnie zwykły żółty)
  • 1 maleńki ząbek czosnku
  • 1 łyżeczka soli
  • kilka listków bazylii
W blenderze zmiksować obrane z łupiny orzechy z jajkiem i solą. Makaron ugotować, odcedzić i przełożyć z powrotem do garnka. Do gorącego makaronu od razu wlać sos orzechowy i wsypać ser. Podawać z listkami bazylii....
...i już, to tyle??? Tak - to tyle :)



SMACZNEGO!

wtorek, 20 listopada 2012

FaSOJKA po bretońsku wersja de luxe

Dziś po raz pierwszy przyszło mi gotować obiad na dwa garnki - w wersji wege i w wersji mięsożernej. I stwierdzam, że jest to czynność nie tyle trudna, co upierdliwa. Myślę jednak, że sprytnie dobrane danie może być kluczem do sukcesu. Na szczęście nie porwałam się na robienie gołąbków dla Darka i kotletów z fasoli dla siebie, bo wtedy pewnością przeklęłabym kuchnię na wieki! Wykombinowałam sobie proste jednogarnkowe danie, w którym jedyną różnicą między wersją moją a Darka jest dodatek kiełbaski. Nic trudnego - oto moja propozycja "fasolki" po bretońsku z wykorzystaniem nasion soi w towarzystwie różnych warzyw. Do dania w wydaniu mięsnym można użyć również boczku, szynki, kurczaka - co kto lubi.

Jak to zrobić:
  • 1 duża cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 cukinia
  • 2 papryki
  • 4 marchewki
  • 1 mały seler
  • 170 g suchych nasion soi
  • 150 g kiełbasy
  • 80 g koncentratu pomidorowego
  • 2 puszki pomidorów krojonych
  • 1 mała papryczka chilli
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • liście laurowe, majeranek, sól do smaku
Wieczorem dzień wcześniej zalewamy nasiona soi wodą i zostawiamy na noc. Po co najmniej 12 godzinach zlewamy wodę, wlewamy świeżą i gotujemy soję około 2 godzin.
Na patelni podsmażyć pokrojoną w kostkę kiełbasę z 1 posiekanym ząbkiem czosnku, połową papryczki chilli i połową posiekanej cebuli. Wrzucić do garnka. Patelnię umyć i na czystej podsmażyć drugą połówkę cebuli (posiekaną), 2 posiekane ząbki czosnku i pozostałą połówkę chilli. Wrzucić do drugiego garnka. Do garnków wrzucamy jeszcze: po 2 pokrojone w półplastry marchewki, po połówce selera pokrojonego w słupki i po 3 listki laurowe. Zalewamy wrzątkiem (ok. 1,5 litra na garnek - w trakcie gotowania w każdym garnku musiałam uzupełnić po około szklance wody) i gotujemy pod przykryciem aż warzywa zmiękną. W międzyczasie na patelni podsmażamy po jednej papryce i połówce pokrojonej cukinii na garnek i dorzucamy do reszty. Gdy warzywa będą miękkie dodajemy pomidory z puszki (po puszce na garnek) i po 40 g koncentratu oraz po łyżce sosu sojowego. Wrzucamy ugotowane ziarna soi, doprawiamy solą i majerankiem.

Wersja z mięsem?
Dla niezdecydowanych zbliżenie.




Znajdź różnicę :)
A może wersja wege?



Którą wybierzesz dla siebie?

SMACZNEGO!

niedziela, 18 listopada 2012

Placuszki ryżowe z serkiem homogenizowanym

W tygodniu nigdy nie ma czasu na kombinowanie ze śniadaniem. Na jego przygotowanie mam przeważnie mniej niż 10 minut, więc możliwości jest niewiele. Ale kiedy przychodzi niedziela lubię się rozpieszczać i z ogromną przyjemnością to robię. A nic nie gwarantuje dobrego dnia tak, jak dopieszczone śniadanie. Placuszki pomimo dodatku słodkiego serka nie są słodkie, więc można dowolnie dosładzać je dodatkami (miód, masa krówkowa, ulubiony dżem itd..). Są bardzo delikatne i szybko się smażą. W brązowym ryżu często trafiają się nasiona, z których nie usunięto twardej osłonki, jeśli komuś przeszkadza trafianie co jakiś czas na takie ziarenko to może użyć lepiej oczyszczonego ryżu białego.

Jak to zrobić:
  • 1 woreczek brązowego ryżu
  • 200 g waniliowego serka homogenizowanego
  • 2 jajka
  • 4 łyżki mąki
Ryż ugotować zgodnie z instrukcją na opakowaniu. W misce wymieszać jajka z serkiem i mąką. Ostudzony ryż połączyć z masą serową i dokładnie wymieszać. Na rozgrzanym tłuszczu smażyć małe placuszki. Podawać z dowolnymi dodatkami. Moje posypane słodkim kakao "Puchatek".



SMACZNEGO!

sobota, 17 listopada 2012

Kokosowa zupa z soczewicą

Dziś babski wpis.
Dzisiejszy dzień był niezwykły. Wybrałam się na spotkanie o nazwie "Stylowe Śniadania", które odbywało się w jednym z warszawskich salonów stylizacji (Smart Style). W ramach śniadania zostałyśmy poczęstowane pysznymi zdrowymi twarożkami, kiełkami, warzywami i zieloną herbatą, a w międzyczasie zaproszone ekspertki z różnych dziedzin opowiadały nam o różnych babskich sprawach. I tak: energiczna Kasia zdradziła kilka sekretów uwodzenia i budowania swojej atrakcyjności w związku, przemiła Ela opowiadała o zdrowym odżywianiu z punktu widzenia psychodietetyka, a czarująca Magda otworzyła przed nami świat medytacji, uzdrawiania kamertonami i naturalnych kosmetyków. Wszystkie dziewczyny były niesamowicie pozytywne i absolutnie zakochane w tym, co robiły. Prawdziwe pasjonatki, które sprawiały, że miało się ochotę wstać i zacząć COŚ robić. Od każdej z nich zaczerpnęłam nieco dobrej energii i wyszłam ze śniadania w zaskakująco dobrym nastroju. Być może to wpływ kończącej spotkanie krótkiej medytacji, którą Madzia poprowadziła w niezwykle elektryzujący sposób i zrelaksowałam się do tego stopnia, że po otwarciu oczu zakręciło mi się w głowie jak po kilku głębszych. Fantastyczna sprawa - polecam.
Pod wpływem dziewczyn pierwszą rzeczą, jaką miałam ochotę zrobić po powrocie do domu było oddanie się mojej pasji. Efektem dzisiejszego pozytywnego gotowania jest pyszna, rozgrzewająca zupa w kolorze słońca. Zapraszam i niech moc będzie z Wami :)

Jak to zrobić:
  • 1 cebula
  • 1 ząbek czosnku
  • 2 spore marchewki
  • 4 ziemniaki
  • 1/3 selera
  • 1 szklanka żółtej soczewicy
  • 160 ml mleczka kokosowego
  • sok z 1/2 pomarańczy
  • 1/2 łyżeczki curry
  • 1/2 łyżeczki kminu rzymskiego
  • 1 łyżka sosu sojowego
  • sól i pieprz do smaku
  • łyżka masła i łyżka oliwy z oliwek
Rozpuścić masło z oliwą w garnku i podsmażyć cebulę z posiekanym czosnkiem i odrobiną soli. Dodać wszystkie przyprawy, marchew pokrojoną w półplastry, selera pokrojonego w słupki i wlać 2 litry wody. Po 10 minutach dodać ziemniaki, soczewicę, mleko kokosowe i sok z pomarańczy. Sprawdzić smak i ewentualnie dosolić/dodać pieprz. Podałam ze szczyptą lubczyku dla kontrastu.



SMACZNEGO!


środa, 14 listopada 2012

Ciasteczka owsiane z czekoladą na smutki i smuteczki

Dlaczego lubię ciasta/ciastka czekoladowe? Bo za bardzo po nich nie widać jak się przypalą :)

Dziś krótko i treściwie. Za słono się zrobiło na blogu. Za ostro. Zbyt rybnie i pomidorowo. Nie samymi obiadami człowiek żyje. Zapraszam na słodkie ciasteczka owsiane inspirowane przepisem Nigelli z książki "Nigella świątecznie" (choć tak naprawdę poza płatkami owsianymi nie mają z nim nic więcej wspólnego). Idealna przekąska, gdy chodzi za człowiekiem COŚ ("coś bym zjadła"). Przy okazji rozjaśnią trochę szary listopadowy świat za oknem i natchną pozytywną energią - ze zdrowych zbóż oczywiście! Czekolada nie ma tu nic do rzeczy ;)

Jak to zrobić (14 sporych ciastek):
  • 120 g mąki
  • 100 g masła
  • 50 g ciemnego cukru muscovado
  • 50 g zwykłego cukru
  • 70 g płatków owsianych zwykłych
  • 1 jajko
  • 15 g nasion słonecznika
  • 10 g nasion siemienia lnianego
  • 10 g kakao
  • 1 łyżka esencji waniliowej
  • 0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 35 g dowolnej czekolady (u mnie bakaliowa)
Masło utrzeć z cukrem, dodać jajko i esencję waniliową i dokładnie połączyć mikserem. Do masy dodać suche składniki i wymieszać. Na końcu wsypać posiekaną czekoladę i przemieszać. Na blaszce (lub jeśli ktoś nie posiada, w dowolnym dużym żaroodpornym naczyniu) rozłożyć papier do pieczenia i układać na nim niewielkie porcje ciasta (uwaga: rośnie podczas pieczenia!). Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 15 minut.







SMACZNEGO!

wtorek, 13 listopada 2012

Kotleciki z łososia wg. Jamiego Olivera

Sezon na ryby w naszej kuchni trwa i na razie nam się nie nudzą. Zaczynam się jednak przymierzać do czegoś słodkiego, bo blog zaczyna być zbyt wytrawny. Tym razem po raz pierwszy, ale chyba nie ostatni sięgnęłam po przepis Jamiego Olivera z książki "Każdy może gotować". Kotleciki od razu przykuły moją uwagę. Są takim wdzięcznym i łatwym daniem, że każdy spokojnie może się samodzielnie porwać na nie w domu. Robi się je bardzo szybko i pozwalają przemycić rybę do obiadu komuś, kto za nią nie przepada, a zbawiennych kwasów omega potrzebuje jak każdy inny ludź :)
Początkowo chciałam wzbogacić kotleciki o wkładkę z pleśniowego sera, ale ponieważ w naszym domu krąży dieta, więc pozostawiłam je w wersji light. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie dorzuciła swoich trzech groszy....przepis podaję za autorem z moimi zmianami. Sugeruję dodać 2 jajka i więcej mąki - kotleciki z takiej proporcji, jaką proponuje Jamie są bardzo luźne.

Jak to zrobić:
  • sól i pieprz
  • 600 g ziemniaków (dałam 400 g)
  • 500 g filetów z łososia ze skórą (miałam 350 g)
  • oliwa
  • mały pęczek natki pietruszki (miałam koperek)
  • 1 łyżka mąki plus do oprószenia przed smażeniem (do smażenia użyłam tartej bułki)
  • 1 duże jajko
  • 2 cytryny (użyłam jednej)
ode mnie:
  • 1/2 cebuli
  • 1 ząbek czosnku
Ziemniaki obrać, pokroić w kostkę i wrzucić do wrzątku. Łososia natrzeć oliwą, solą i pieprzem i ułożyć w sitku nad gotującymi się ziemniakami, żeby pod przykryciem ugotował się na parze. Ziemniaki i łososia ostudzić i rozdrobnić w misce widelcem. Dodać skórkę otartą z cytryny oraz sok z połowy cytryny, posiekany koperek, zmiażdżony ząbek czosnku i posiekaną cebulę. Połączyć dokładnie widelcem, a następnie wbić jajko i wsypać łyżkę mąki. Wszystkie składniki dokładnie wymieszać. Formować kotleciki, obtaczać w tartej bułce i smażyć na złoto.


Wersja super light: kotleciki można zrobić w piekarniku. Wystarczy rozgrzać go do temperatury 180-200 stopni i piec około 10 minut.



SMACZNEGO!

sobota, 10 listopada 2012

Z cyklu kolorowe zupy - biała zupa rybna

Jednej nocy nie mogłam spać. Darek już od dawna chrapał, a ja przewracałam się z boku na bok nie wiedząc, co ze sobą zrobić..między jednym a drugim chrapnięciem mojej połówki moje myśli popłynęły w kierunku tematów ulubionych, czyli jedzenia. Normalny człowiek liczy skaczące barany, a u mnie przez płotek przeskakiwały ciasta, sałatki, przystawki....i przyszła mi do głowy koncepcja nowego cyklu na blogu - kolorowe zupy. Ale nie takie we wszystkich kolorach tęczy naraz tylko takie, w których wszystkie składniki są w jednym lub zbliżonym kolorze. Z jednej strony jest to ograniczenie, ale z drugiej ogromne wyzwanie, które postanowiłam podjąć.
Cykl otwiera zupa biała. Jest to połączenie tradycyjnej zupy kalafiorowej z zupą rybną. Bardzo smaczne połączenie! Następna w kolejce, na specjalne życzenie Darka jest zupa "w kolorze imbiru" (czyli według mnie po prostu żółta). Już myślę intensywnie jak by spełnić tę prośbę i szczerze mówiąc na razie pomysłów mam niewiele...no ale co zrobić - obiecałam, więc zupa żółta będzie na pewno.

Jak to zrobić:
  • mały kalafior
  • 800 g filetów białej ryby (u mnie tilapia, ale może być też dorsz, mintaj, sola)
  • 2 pietruszki
  • 1/2 dużego selera lub 1 mały
  • 5 ziemniaków
  • 1 biała część pora
  • 2 ząbki czosnku
  • 1/4 szklanki mleka
  • 3 liście laurowe
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 5 ziarenek ziela angielskiego
  • sól, pieprz
Kalafiora podzielić na różyczki. Pietruszkę, selera i ziemniaki obrać i pokroić w kostkę. Pora pokroić w talarki. W garnku zagotować 1,5 litra wody z liściem laurowym, oliwą i zielem angielskim. Do wrzątku wrzucić warzywa. Po około 7 minutach dodać kalafiora i filety rybne pokrojone w kostkę oraz wcisnąć czosnek. Gotować aż kalafior stanie się miękki. Doprawić mlekiem, solą i pieprzem. Dla kontrastu posypałam zieloną natką pietruszki.





SMACZNEGO!

piątek, 9 listopada 2012

Buraczki nadziane fetą i pietruszką - coś pysznego!

Jak słusznie zauważyła Kami z Fabryki Odkryć Kulinarnych w tym sezonie jakoś zapomnieliśmy o burakach. Wszędzie pełno dyni, śliwek i gruszek, a tymczasem te wdzięczne warzywka, które kosztują w tej chwili grosze, dają tyle możliwości!
Dla mnie burak to przede wszystkim barszcz i buraczki do obiadu. Niedawno odkryliśmy jeszcze  syberyjską sałatkę buraczaną, ale generalnie wykorzystanie buraków wydawało mi się dość ograniczone. Wystarczyło jednak poszperać w książkach i na kulinarnych blogach, żeby odkryć między innymi, że burak to także idealny składnik na czekoladowe ciasto! Niedługo pojawi się ono na blogu, ale dziś proponuję prostą i bardzo smaczną (choć niekoniecznie dietetyczną) przystawkę w postaci buraczków nadzianych serem feta z pietruszką i czosnkiem. Jest bardzo szybka do wykonania. Dosłownie 4 składniki - prościzna. A połączenie tych 4 smaków jest genialne! Pyszne! Doskonałe! Warto zrobić!

Jak to zrobić:
  • 6 niedużych buraków
  • 1/2 kostki sera typu feta
  • garść posiekanej natki pietruszki
  • 1 ząbek czosnku
Buraki ugotować i ostudzić. W miseczce wymieszać fetę z pietruszką i przeciśniętym przez praskę czosnkiem. Zimne buraki obrać ze skórki i odkroić kawałeczek od strony ogonka (nie tam gdzie liście), żeby kuraki stabilnie stały. Z drugiej strony delikatnie wydrążyć otwór mniej więcej do połowy buraka. Nadziać przyprawioną fetą i wstawić na 10-15 minut do piekarnika nagrzanego do 180 stopni.





SMACZNEGO!