Ech, studenckie czasy...piękny okres, który tak naprawdę docenia się w momencie, gdy już się skończy. Na studiach człowiekowi wszystko wolno i wybacza mu się nawet najgłupsze pomysły. Student jest panem swojego czasu, korzysta ze wszystkich możliwych zniżek, może bawić się do rana, śmiać z powaznych ludzi i liczyć chmury na niebie. Tęsknię za swoimi studiami. Fakt, czasem dawały w kość, ale dzięki wspaniałej ekipie ludzi natychmiast się o tym zapominało. Bo kto by się przejmował jak poszedł egzamin z biochemii? Grunt, że napisany, oddany, a teraz można go opić. I co z tego, że jest 10 rano :) albo wspólna nauka całek w akademiku...oczywiście najpierw trzeba było się do tego akademika wkraść, żeby nie płacić za noc, potem przećwiczyć ekspresowe chowanie w szafie na wypadek, gdyby portier wszedł niespodziewanie do pokoju, a na końcu wybrać do mety na 4 piętrze po zapas niezbędnych pomocy naukowych. Dodajmy do tego grillowanie na kampusie, wylegiwanie w słońcu na trawie, juwenalia i powroty do domu nad ranem, tylko po to, żeby przespać się 2 godziny i znów ruszyć na zajęcia. Tak, wtedy życie było takie piękne i takie proste. A potem każdy poszedł w swoją stronę, spoważnieliśmy, niektórzy pozakładali rodziny i zaczęła się dorosłość.
Ale jedno się nigdy nie zmieni - kebab po imprezie to absolutna konieczność. Z racji zmiany sposobu odżywiania doceniłam smak falafli, których istnienie, będąc studentką, konsekwentnie ignorowałam. A szkoda, bo są naprawdę świetne! Spotkać możecie różne przepisy na falafel, ale ten prawdziwy robiony jest z ciecierzycy nieobrobionej termicznie (tzn. surowej). W warszawie taki prawdziwy, doskonały falafel podają w kebabie na rogu Wilczej i Marszałkowskiej ale równie dobrze możecie sobie go zrobić sami - to nic trudnego!
Jak to zrobić:
- 300 g suchej ciecierzycy
- 1 cebula
- 1/2 pęczka natki pietruszki
- 2 ząbki czosnku
- 1 solidna łyżka mielonej kolendry
- 1 łyżeczka proszku curry
- spora szczypta cynamonu
- spora szczypta gałki muszkatołowej
- 4 łyżki wody
- 4 łyżki oleju
- sól do smaku
Ciecierzycę zalać dużą ilością wody i odstawić do namoczenia przynajmniej na dobę (u mnie moczyła się 2 dni). W międzyczasie wymieniać wodę. Gotową ciecierzycę zmielić w malakserze razem z cebulą, czosnkiem, pietruszką, olejem, wodą i przyprawami (można użyć maszynki do mięsa). Wszystko musi mieć dość gładką konsystencję. Masę przełożyć do miski, przykryć folią i odstawić na parę godzin do lodówki (2-3 godziny lub nawet na całą noc). Ze stężałej masy formować kotleciki i piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 15 minut. Można też usmażyć, ale pieczenie jest dużo korzystniejsze zarówno dla potrawy, jak i dla nas.
Falafle najlepiej podawać z sosem, gdyż same w sobie są dość suche. Proponuję sos jogurtowy:
Falafle najlepiej podawać z sosem, gdyż same w sobie są dość suche. Proponuję sos jogurtowy:
- 5-6 łyżek jogurtu naturalnego
- 1 łyżeczka majonezu
- 1 łyżeczka mielonego chilli
- szczypta soli
- 1/2 łyżeczki mielonej kolendry