Polub nas na Facebooku

środa, 3 sierpnia 2016

Pasta z bobu i mięty

Jak to jest, że kiedy bardzo mi na czymś zależy to przeważnie tego nie osiągam, a gdy podchodzę do tematu na totalnym luzie to sukces przychodzi ot tak? Na przykład powrót z pracy. Za wszelką cenę chcę zdążyć na wcześniejszy pociąg, więc wymykam się minutkę wcześniej, wskakuję na miejski rower, pedałuję co sił w nogach, a pociąg i tak zwiewa mi sprzed nosa. Jeśli jednak nie zależy mi na szybkim powrocie i zasiedzę się chwilkę w pracy, stacja z miejskimi rowerami się zatnie i wyda mi rower dopiero za trzecim podejściem, łapię wszystkie czerwone światła po drodze i tempo mam wybitnie turystyczne, wówczas okazuje się, że na wcześniejszy pociąg muszę jeszcze poczekać, bo docieram na peron zbyt szybko. Może sekret tkwi właśnie w pozytywnym nastawieniu? Kiedy jadę niespiesznie, podziwiam skąpaną w słońcu warszawską starówkę, uśmiecham się do mijanych rowerzystów i nie napinam się, wtedy cały wszechświat mi sprzyja, a czas relaksuje się razem ze mną i magicznie się rozciąga..
Przeczytałam ostatnio o "pewnym Amerykaninie", który postanowił przez tydzień niczym się nie przejmować (a konkretnie "don't give a fuck for a week", ale tłumaczenie dosłowne jest nieładne) i po 7 dniach stwierdził, że jest szczęśliwym człowiekiem. Pójdę w jego ślady. Od dziś nie przejmuję się niczym! To będzie nie lada wyzwanie, bo po Mamusi odziedziczyłam tendencje do przejmowania się wszystkim i wykorzystuję na to każdą wolną chwilę. Wręcz jestem chora, gdy nie mam się o co martwić. Ale wytrzymam. Chciałabym w przyszłą środę móc powiedzieć "Hej, jestem szczęśliwym człowiekiem!".
Liczę, że głowa wolna od trosk pozwoli mi odpocząć i wyciszyć się. Żeby to sobie ułatwić sięgam po ulubioną muzykę, kieliszek wina i uspokajające kolory. Wiecie doskonale, że nic tak nie odpręża, jak wpatrywanie się w zieleń drzew lub trawy. Ani drzew ani trawy zjeść się jednak nie da, a to jest blog kulinarny, więc przygotowałam relaksującą zieloną pastę z bobu z dodatkiem mięty. Świeża, aromatyczna i świetna jako dodatek do ciepłego pieczywa lub świeżych warzyw. Polecam! Tak na marginesie dodam tylko, że wyjątkowo lubię podawać przepisy na pasty warzywne. Sposób ich wykonania można opisać jednym zdaniem :)

A przy okazji, pamiętajcie o konkursie. Do zdobycia świetna książka kucharska! Szczegóły tutaj: KLIK

Jak to zrobić:
  • 250 g ugotowanego i obranego bobu
  • kilka listków świeżej mięty
  • spora szczypta soli
  • 1/2 ząbkla czosnku przeciśniętego przez praskę
  • 1/3 szklanki oliwy z oliwek
  • 2 łyżki oleju z pestek dyni (opcjonalnie)
Wszystkie składniki zblendować na gładko.



SMACZNEGO!

2 komentarze:

  1. Pasta wygląda pysznie, a co do przejmowania się to coś w tym jest. Też tak mam, im bardziej się spinam i stresuje tym bardziej wszystko mi nie wychodzi. Także trzeba się wyluzować :)

    OdpowiedzUsuń