Każdego dnia dokonujemy różnych
wyborów: wybieramy ubranie z szafy, drogę do pracy (jeśli mamy kilka
możliwości), muzykę w samochodzie, program w telewizji, miejsce w autobusie,
markę jogurtu w sklepie i tak dalej i tak dalej…i najczęściej robimy to
całkowicie nieświadomie, w pośpiechu kierując się bliżej nieokreślonym
impulsem. Tak jakby decydowała jakaś obca istota zamieszkująca
moje ciało i posługująca się moimi rękami i nogami, żeby zaspokoić swoje
pragnienia i zachcianki. Ale jeśli spróbujemy dokładniej przyjrzeć się sobie i uważnie posłuchać
swojego wewnętrznego głosu, wówczas wszystko staje się jasne. Wystarczy na moment się zatrzymać, żeby odnaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania. Już wiem, że wybieram zawsze miejsce
przy oknie w autobusie, bo lubię patrzeć na knajpki przy ulicy. W samochodzie
słucham stacji z przebojami, bo uwielbiam głośno śpiewać. W sklepie sięgam po
jogurt grecki Piątnicy z owocami, bo tam są prawdziwe, całe jagody, które tak
lubię (to nie jest kryptoreklama, tylko samo życie..). A jeśli mogę wybrać coś
słodkiego, marzę o Rafaello, bo ogryzanie czekolady z wafelka, wylizywanie
słodkiego kremu ze środka i schrupanie na samym końcu „migdałowego serca”
sprawia mi największą radość. Warto się zatrzymać i pogadać ze sobą, żeby się
przekonać, że ręce, nogi i wewnętrzny głos to jedna i ta sama ja.
A propos Rafaello. Wiecie z
Facebooka, że marzec jest dla nas miesiącem bez słodyczy. To dla mnie bardzo ciężki
czas, bo słodycze uwielbiam i jestem od nich całkowicie uzależniona..ale każdą
barierę można obejść lub przeskoczyć (ewentualnie zrobić podkop). Wreszcie zaprocentowało obsesyjne
śledzenie miliona różnych blogów i stron o zdrowym żywieniu. Już dawno odkryłam
ten pomysł, ale nie miałam większej potrzeby jego realizowania (po co się
wysilać skoro wystarczy pójść do osiedlowego sklepiku po czekoladę?), ale
w sytuacji ataku głodu cukrowego okazał się on ostatnią deską ratunku.
Zapraszam na „Rafaello” w wydaniu zupełnie niecodziennym, a do tego prostym i
naprawdę ekspresowym! Polecam gorąco, można się skutecznie zasłodzić, bez większych wyrzutów sumienia.
Jak to zrobić (14 kuleczek):
- 200 g suszonych daktyli
- 50 g wiórków kokosowych
- 70 g płatków migdałowych
- 1 czubata łyżka oleju kokosowego extra virgin (koniecznie - on bosko pachnie kokosem..)
Daktyle namoczyć przez godzinę i
odcedzić na sitku. Następnie do miski z daktylami wsypać połowę płatków
migdałowych, 2/3 wiórków kokosowych i olej. Zmiksować ręcznym blenderem na
jednolitą masę. Pozostałe płatki migdałowe pokruszyć (np. wsypać do woreczka i
uderzać wałkiem) i wymieszać z masą za pomocą łyżki. Z masy formować kuleczki
wielkości orzecha włoskiego i obtaczać w wiórkach kokosowych. Schłodzić w
lodówce przez godzinę.
SMACZNEGO!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz