Do tej pory gotowanie sprawiało mi ogromną przyjemność, ale uparcie tkwiłam wśród utartych standardów nakazujących zawsze do szpinaku dodawać czosnek, a pomidory podawać z bazylią. Bardzo chciałam się wyrwać poza ogólnie przyjęte normy kulinarne, ale jakaś wewnętrzna nieśmiałość i niepewność uzyskanego efektu trzymały mnie mocno w ryzach. Aż do wczoraj. Ale od początku (jeśli kogoś nie interesują moje przemyślenia może od razu przeskoczyć na koniec postu do przepisu).
Jak już nieraz pisałam, moja fascynacja kuchnią odmienną od tradycyjnego schaboszczaka z ziemniakami rozpoczęła się wraz z obejrzeniem pierwszego programu boskiej Nigelli. Bardzo zazdrościłam jej tego z jaką lekkością i fantazją potrafiła ugotować sobie coś pysznego. Szczególnie w tych odcinkach, kiedy wracała do domu, zrzucała buty i zaczynała w pośpiechu gotować obiad. I za każdym razem jej danie było dla mnie czymś niezwykłym! Jak można na coś takiego wpaść? I jeszcze to robić ot tak, jak się robi jajecznicę albo wstawia wodę na herbatę! Wiem wiem, to wszystko było wyreżyserowane, a każdy przepis Nigella miała dokładnie przygotowany, ale mimo wszystko zafascynowała mnie. Ja chciałam być taka sama, mieć taką odwagę próbowania różnych smaków, łączenia z pozoru nie pasujących do siebie produktów oraz niezachwianą pewność, że to co zrobiłam wyszło wspaniałe. I bardzo się starałam taka być, ale ze smutkiem łapałam się na tym, że tylko odtwarzam to, co już widziałam i wydawało mi się sprawdzone. Poza tym nie dawałam sobie szans na porażki - musiało wyjść pyszne i kropka! A jak nie wyszło to był koniec świata...ależ to było niemądre:)
Dziś jednak nastąpił przełom. Stojąc w kuchni nad garnkiem bulgoczącego sosu pomidorowego przeznaczonego do słoika, wsłuchiwałam się w burczenie mojego brzucha i myślałam bardzo intensywnie nad czymś szybkim do zjedzenia. Nawet nie starałam się wysilać nad jakimś niecodziennym wspaniałym daniem, po prostu chciałam szybko zjeść. Pomyślałam o pancakes, które już kiedyś próbowałam zrobić i nie wyszły (jaki to był dramat!). Rozważałam podsmażenie śliwek, które już zaczęły się psuć, jako dodatku. I wtedy nie wiedzieć czemu pomyślałam o rozmarynie.....
Ja: A może go dodać do śliwek?
Moje Nieśmiałe Ja: A co jak nie wyjdzie?
- No to trudno! Darka nie ma, więc nikt się nie dowie, że coś schrzaniłaś.
- Ale śliwek szkoda, można z nich zrobić ciasto.
- Błagam cię, ty i ciasto! Obie doskonale wiemy, że go nie zrobisz i śliwki się zepsują.
- No w sumie masz rację....ale mimo wszystko szkoda wyrzucać.
- To zrób z połowy, połowy nie będzie szkoda.
- ......ok, spróbujmy!
Zaryzykowałam i okazało się, że połączenie śliwek i rozmarynu to absolutny strzał w dziesiątkę! Niczym wielki kreator smaku stworzyłam coś, o czym nigdy wcześniej nie słyszałam i odważyłam się to wykonać. Zerwałam się z łańcucha, na którym uwiązały mnie moje własne blokady i strach przed porażką. Już się nie boję i wiem, że będzie coraz lepiej, bo wreszcie sobie zaufałam. A co najważniejsze, zbliżyłam się o kroczek do mojej idolki - przyszłam do domu, zdjęłam buty i ot tak zrobiłam sobie pyszny obiad - sama :)
Dość już gadania, zapraszam na torcik.
Jak to zrobić (na 12 pancakes):
- 3 czubate łyżki mąki pszennej
- 2,5 łyżki mąki żytniej
- płaska łyżka proszku do pieczenia
- 1,5 szklanki mleka
- 2 jajka
- szczypta soli
- łyżka cukru
- 0,5 kg śliwek
- płaska łyżeczka rozmarynu
Śliwki pozbawić pestek i pokroić w paseczki. Na suchej patelni podgrzać rozmaryn przed 2 minuty i dodać śliwki oraz 0,5 szklanki wody. Dusić przez 10 minut. W misce zmieszać składniki na ciasto i na rozgrzanym oleju smażyć małe pancakes. Odsączyć na ręczniku papierowym i ułożyć po 6 w stosie przekładając duszonymi śliwkami.
SMACZNEGO!
Takie torciki mogłabym jeśc codziennie :)
OdpowiedzUsuńAleż wspaniale wygląda taki torcik, o wiele bardziej inspirująco niż same pancakes :)
OdpowiedzUsuńCudny:D
OdpowiedzUsuńja również nie słyszałam i nie jadłam śliwek z rozmarynem :)
OdpowiedzUsuńOj to koniecznie spróbuj! Nie twierdzę, że wynalazłam ten smak, ale będę bardzo dumna jeśli zasmakuje Ci mój pomysł :)
UsuńUwielbiam takie torciki :D spróbuj z naleśników drożdżowych przekładanych kremem twarożkowo-czekoladowtm i orzechami (jakbyś była zainteresowana przepis u mnie na blogu) Też jest smaczny :D
OdpowiedzUsuńDzięki, z chęcią skorzystam :)
UsuńNo to obie mamy refleksyjne przemyślenia! Ale ten torcik to istna rozpusta! Na pewno pychota! Ostatnio w ogóle chodza za mną pancakes i w końcu muszę się oddać temu pragnieniu!
OdpowiedzUsuńBardzo polecam wersję śliwkową! Akurat śliwki tanie, a przy samych pancake'ach pracy dużo nie ma:)
UsuńCzasem warto wyjsc poza standardy i wykombinowac cos wlasnego, jak widac na zalaczonym obrazku :)
OdpowiedzUsuńNowy wschodzący kreator smaków - tak trzymaj.
OdpowiedzUsuń