Zostałam zaatakowana przez wściekłe przeziębione korzonki. Brzmi głupio i od razu przywodzi na myśl starsze panie w kolejce do lekarza (bez urazy), ale ktokolwiek kiedyś przez to przechodził ten wie, że jedyne, co można wówczas robić to leżeć lub stać (byle nie za długo), a każdy ruch pomiędzy nie należy do przyjemności. Wobec tak niespodziewanego ataku nie mogłam pozostać obojętna (wiadomo, agresja rodzi agresję), no więc zmusiłam się do zwleczenia się z łóżka, podreptałam do kuchni (dosłownie! Jeśli ktoś chce sobie wyobrazić jak chodzę niech pomyśli o japońskiej gejszy w ciasnym kimonku...) i wkurzona tym całym leżeniem, bólem i niemocą zaczynam kombinować...bitki? Nieee, tego dla wegetarian jeszcze nie wymyślili...TŁUCZONE ziemniaki? Niee, za proste...Wiem!! FLAKI!! Tak tak tak, tylko z czego...hm...włoszczyznę miałam, przyprawy też, a zamiast flaków......
.....po skończonym gotowaniu, które trwało w sumie 30 minut jestem spokojna jak aniołek. Kochanie możesz wracać z pracy :)
Jak to zrobić:
- pęczek młodej włoszczyzny
- 10 kotletów sojowych (u mnie "Minutki" od Sante)
- pół cebuli
- łyżka majeranku
- 3 ząbki czosnku
- 2 łyżeczki musztardy sarepskiej
- 1 owoc jałowca
- 2 liście laurowe
- 2 łyżki sosu sojowego ciemnego
- 2 łyżki oleju rzepakowego
- chlust oliwy z oliwek (ok. 2 łyżek)
- sól, pieprz, chilli
Na początek powiem tylko, że pęczek włoszczyzny, którym dysponowałam składał się z młodziutkich i małych warzyw (seler był wielkości piłki golfowej), więc zużyłam cały.
Warzywa pokroić w słupki (białą część pora i połowę zielonej w słupki, a resztę w talarki). Cebulę pokroić w piórka. 2 ząbki czosnku obrać i zgnieść bokiem noża. Cebulę i zielone talarki pora wrzucić na rozgrzany olej rzepakowy. Podsmażyć na niedużym ogniu i oprószyć solą. Dodać rozgniecione ząbki czosnku i jeszcze chwilę podsmażyć. Następnie wrzucić wszystko do ok. 1 litra wrzącej wody z oliwą, majerankiem, listkami laurowymi i zgniecionym owocem jałowca oraz resztą warzyw i dodać sos sojowy. Gotować 10 minut na małym ogniu i po tym czasie doprawić pieprzem, solą i chilli. W międzyczasie kotlety sojowe zalać wrzątkiem. Można wcześniej zrobić bulion z kostki rosołowej i dopiero zalać kotlety, ale ja wolę czysty smak. Gdy namiękną pokroić je w paski. Ostatni ząbek czosnku pokroić w plasterki. Kotlety i czosnek dodać do garnka razem z musztardą. Wszystko dokładnie wymieszać i pogotować jeszcze około 5 minut.
SMACZNEGO!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz