Zawsze postanawiam sobie, że będę zapisywać przepisy, które realizuję, żeby potem nie zapomnieć. I oczywiście nigdy tego nie robię, bo przecież to taka prościzna, że zapamiętam, nie? Nie. Żeby to jeszcze była jakaś radosna obiadowa improwizacja to mogłabym coś pominąć i pewnie i tak wyszło by dobrze. Ale z wypiekami jest inaczej, tam jeśli czegoś nie dodasz albo dodasz nie tyle co trzeba to szanse na sukces są marne.
Tym razem po raz pierwszy w życiu upiekłam pieczywo. I nawet nie spodziewałam się, że to jest takie proste! Składniki są powszechnie dostępne i tanie, samo wykonanie można spokojnie powierzyć przedszkolakowi (o ile przerabiał już lepienie plasteliny), a smak...no właśnie. Nawet nie przypuszczałam, że pieczywo może tak smakować. Mogę śmiało powiedzieć, że po raz pierwszy w życiu jadłam bułki. Bo te wszystkie pseudo chlebki w sklepach są tak przesolone, że smakują tak samo. A tutaj..hmm..nawet nie wiem jak to ująć. A wystarczyło tylko dodać mniej soli (u mnie 1/2 łyżeczki). Dla Darka oczywiście było niesłone :) ale biorąc pod uwagę, że ten ogromny mięsożerca był w stanie najeść się (wręcz napchać!) kanapkami z dwóch bułeczek i naprawdę mu smakowało, otrzymujemy prosty przekaz: warto zrobić!
Jak to zrobić? (mam nadzieję, że nic nie pokręcę w składzie.....źródła nie podam, bo nie pamiętam)
- 200 g mąki pszennej
- 200 g mąki żytniej
- 300 ml wody
- 15 g drożdży w kostce
- 1/2 łyżki soli (można dać łyżkę, jeśli ktoś bez soli żyć nie potrafi)
Do niespodzianki:
- pomidor (bez pestek)
- natka pietruszki
- kilka oliwek (u mnie zielone)
- bazylia i oregano
Z drożdży robimy zaczyn. Ja go nie zrobiłam, bo nie wiedziałam co to jest, ale teraz już wiem, że jest niezbędny (mimo to jednak bułeczki wyszły jak trzeba). Drożdże zalewamy 1/2 szklanki ciepłej wody - nie gorącej, bo je zabijemy i ciasto nie wyrośnie!! - mieszamy i odstawiamy na 15 minut. Po tym czasie w misce łączymy obie mąki, drożdże i wodę i wyrabiamy elastyczne ciasto. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości (minimum 1,5 godziny). Następnie wyrabiamy je jeszcze chwilę i formujemy bułeczki.
Ze składników niespodzianki robimy coś a la sałatkę i faszerujemy nią bułeczki. U mnie wyszły 4 bułeczki faszerowane i 6 pustych. Proponuję popróbować z innymi składnikami, bardziej wyrazistymi. Bo przy niesłonym pieczywie wkładka powinna być naprawdę wyczuwalna. Mogą być suszone pomidory, kapary, można niespodziankę doprawić pieprzem, curry (soli nie polecam przy warzywach, bo puszczą wodę i z bułeczek może wyjść bagno).
Gotowe, uformowane bułeczki układamy na blasze, najlepiej wyłożonej papierem do pieczenia i przykrywamy ściereczką jeszcze na 30 minut. Następnie wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 20 minut.
SMACZNEGO!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz