Polub nas na Facebooku

piątek, 7 października 2016

Powidła śliwkowe z czekoladą (czekośliwka)

Kochane dzieci, tematem dzisiejszej lekcji są substytuty. To trudne słowo oznacza substancję lub materiał zastępczy stosowany w przypadku braku właściwego. Innymi słowy chodzi o zamiennik. Istotny dlatego, że niestety nie wszystko, czego pragniemy lub czego potrzebujemy jest w naszym zasięgu. "Chcieć to móc"? "Wszystko zależy od Ciebie"? "Twoje życie jest w Twoich rękach"? Otóż nie, nie zawsze możemy spełnić marzenie lub pozwolić sobie na coś, czego w danej chwili chcemy najbardziej. Mimo najszczerszych chęci nie zostanę gwiazdą kina, malarką ani matematycznym geniuszem. Podejrzewam także, że nigdy nie kupię sobie Porsche Cayenne, odrzutowca ani nie wybiorę się w podróż dookoła świata. Na szczęście w ciągu 30-stu lat życia nauczyłam się przyjmować ten fakt na klatę i tylko czasem w zaciszu domowym oddaję się myślom z gatunku "jak by to było fajnie gdybym...". Czy to źle, że tak się dzieje? Według mnie nie, bo gdybyśmy faktycznie mogli wszystko, to nie byłoby marzeń i świat stałby się bardzo smutny. A poza tym istnieje coś takiego, jak wspomniany we wstępie substytut. Mając dostatecznie dużo wyobraźni i radości życia w sobie odnajdujemy zamienniki dla nieosiągalnych planów i potrafimy się nimi cieszyć. To nie jest trudne, rozejrzyjcie się wokół. Czy nie lepiej zamiast załamywać się brakiem talentu wokalnego odkryć w sobie ponadprzeciętną umiejętność do pieczenia serników, którymi zachwycają się przyjaciele i rodzina? Albo odrzucić w kąt marzenie o pięknym samochodzie, a zamiast tego wyremontować starego składaka po babci, który będzie jedyny w swoim rodzaju? Przecież nikt nie powiedział, że szczęście dają wyłącznie rzeczy wielkie. Te malutkie cieszą tak samo, a dodatkowym ich plusem jest to, że zdarzają się codziennie. Nawet nie trzeba specjalnie daleko szukać. Spróbujcie.
W kulinarnym świecie substytutów również jest w bród. Wszędzie roi się od zdrowych zamienników słodyczy, fast foodów, czy też ekskluzywnych produktów. Co więcej, można ten sam smak odnaleźć w wielu różnych, pozornie nie mających z sobą nic wspólnego daniach. Tak jak w mojej dzisiejszej "Czekośliwce". Niby powidła to nic specjalnego, ale wystarczył dodatek czekolady i kakao, żeby zamienić je w przepyszną nałęczowską śliwkę w czekoladzie (znacie te cukierki?). Jeśli lubicie ten smak to koniecznie spróbujcie. Warto poświęcić kilka(naście...) godzin na wykonanie, tym bardziej, że teraz śliwek jest pełno na każdym straganie ;)


Pamiętacie o konkursie? Do zdobycia świetne książki w sam raz na jesień :) Link do konkursu: KLIK

Jak to zrobić:
  • 5 kg śliwek węgierek
  • 4 czubate łyżki kakao
  • 1 tabliczka gorzkiej czekolady
Śliwki umyć i pozbawić pestek. Umieścić je w dużym garnku i gotować z dodatkiem ok. 1 szklanki wody przez dobrych kilka(naście) godzin. Ja gotowałam w sumie przez 3 dni po kilka godzin (2-3). Powidła muszą być bardzo gęste. Do gorących powideł dodać posiekaną czekoladę i przesiane kakao. Dokładnie wymieszać i przełożyć do wyparzonych słoików. Na wierzchu każdego słoiczka wylać łyżeczkę spirytusu i po kolei podpalać. Zakręcać "płonący" słoiczek i stawiać do góry dnem. Dzięki spirytusowemu zabiegowi powideł nie trzeba pasteryzować.




SMACZNEGO!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz