W
każdej dziedzinie życia panuje jakaś moda. Moda na ubrania, kosmetyki, na
bywanie w konkretnych miejscach, czytanie konkretnych książek lub słuchanie
konkretnej muzyki. Również w świecie kulinariów pojawiają się pewne trendy, za
którymi konsumenci dzielnie podążają nie rozglądając się na boki. Kiedyś na
przykład każdy miał w kuchni oliwę z oliwek, ale dziś jest ona już passé. Dziś
korzystamy wyłącznie z oleju kokosowego, nierafinowanego i extra virgin na
dokładkę. Do tego jagody goji, nasiona chia popite koktajlem ze sproszkowaną
spiruliną i obowiązkowo oczywiście jakaś dieta eliminacyjna: bez laktozy,
glutenu albo wegańska, bez których człowiek czuje się jakiś taki niedzisiejszy.
Jedzenie tego, co się lubi nie jest modne. Ale jest jedna moda, której
pojawienie się bardzo mnie ucieszyło. Co prawda nie odkryła przed nami nic
nowego ani nie wywróciła kulinarnego świata do góry nogami, ale wprowadziła
element zdrowia i normalności w świat kuchni, który nagle przesycił się daniami
wydumanymi, przekombinowanymi i przypominającymi bardziej wymysł szalonego
naukowca niż cos do zjedzenia. Chodzi o modę na jedzenie kasz.
Słowo
„kasza” chyba u nikogo nie wywołuje gorącego entuzjazmu. Dawniej bardzo często
gościła na polskich stołach ponieważ była tania i łatwo dostępna nawet w
najtrudniejszych czasach. Na pewno każdy pamięta przedszkolną kaszę na mleku
lub krupnik z kaszą jęczmienną „perłową” i to niekoniecznie dobrze się kojarzy.
A szkoda, bo kasze są wartościowym produktem, po który naprawdę warto sięgać. Książka
Wandy Jackowskiej pt. „Kaszomaniak” wydana przez Wydawnictwo REA-SJ, którą chcę
Wam dziś zaprezentować, może skutecznie zmienić Wasze nastawienie do kasz. Zanim
jednak przejdę do książki, słowo o autorce. Nie wiem, czy wiecie, ale Pani
Wanda prowadziła popularny w latach ’90 program kulinarny „Gotowanie na
ekranie”. Byłam jeszcze dzieciakiem, kiedy go emitowano, ale właśnie wtedy
zaczęłam się interesować gotowaniem. Z biegiem czasu formuła programu się
wyczerpała, a na ekrany wskoczyły dziesiątki kolejnych kulinarnych magazynów
walczących o oglądalność obecnością słynnych kucharzy. I właśnie teraz, gdy
zapomniane niczym „Gotowanie na ekranie” kasze wracają do łask, Pani Wanda wydaje
się być idealną towarzyszką w odkrywaniu ich zastosowań. W swojej książce podsuwa
mnóstwo pomysłów na ciekawe potrawy z wykorzystaniem różnych rodzajów kaszy zarówno
w daniach wytrawnych, jak i słodkich. Obracam się w świecie kulinarnej
blogosfery już od kilku lat i nawet dla mnie mnogość przepisów i pomysłowość
autorki są imponujące.
TO! CHCĘ! TERAZ! |
„Kaszomaniak”
to książka kucharska z obszernym wstępem na temat kasz. O ile rzadko zdarza mi
się czytać wstępy, o tyle tutaj gorąco Was do tego zachęcam. Znajdziecie w nim
mnóstwo przydatnych praktycznych informacji na temat właściwości zdrowotnych
kasz oraz technik ich przygotowania. Jeśli do tej pory konsystencja ugotowanej
przez Was kaszy była wyłącznie dziełem przypadku/fazy księżyca/pory dnia, to po
zapoznaniu się z instrukcjami Pani Wandy bez problemu będziecie w stanie
ugotować kaszę na sypko lub gęsto w zależności od Waszej woli i potrzeb. Część
z przepisami rozpoczyna duży rozdział poświęcony uniwersalnym przepisom na
buliony i sosy (wytrawne i słodkie), które można wykorzystać nie tylko w
daniach z kaszą. Następnie przechodzimy do części dotyczącej głównej bohaterki,
czyli kaszy. Na pierwszy ogień idą kasze „spod znaku przekreślonego kłosa”,
czyli po prostu bez glutenu. To ważny punkt dla osób cierpiących na
nietolerancję pokarmową lub wykluczających gluten z diety z innych powodów (ach
ta moda..). Następne w kolejce są przepisy z kuskusem, manną, czy pęczakiem, a
cała książka w sumie zamyka się na 170 przepisach. Sernik z kaszą manną i sosem
rabarbarowo-truskawkowym, zupa jarzynowa z kaszą orkiszowa i dynią, kotlety
mielone rybne z kaszą jaglaną, kurczak nadziewany kaszą gryczaną…jest w czym
wybierać!
Dlaczego
uważam, że dobrze jest mieć tę książkę u siebie w kuchni? Ponieważ autorka
odczarowuje w niej kasze. Zdejmuje z nich klątwę rzuconą dawno temu przez
przedszkolne kucharki i za pomocą swoich kulinarnych pomysłów zamienia żabę w
księcia. „Kaszomaniak” jest pozycją niesamowicie uniwersalną i absolutnie każdy
odnajdzie w niej przepisy dla siebie. Jest to również książka praktyczna i
gwarantuję, ze będziecie po nią naprawdę często sięgać. Nie ma w niej przepisów
na spektakularne dania na wielkie okazje. Ale tak naprawdę wielkie okazje w
naszym życiu zdarzają się sporadycznie. Najczęściej szukamy sprawdzonych i
prostych receptur na dania, które spokojnie możemy przyrządzić po pracy na
obiad dla najbliższych. Bez fajerwerków, bez owacji na stojąco, ale nadal
smacznie i oryginalnie. To trochę tak, jak z „Gotowaniem na ekranie” – nie ma zadęcia
ani kucharzy-gwiazdorów, ale za to przepisy są odpowiednie dla każdego,
niezależnie od zasobności portfela, otwartości na nowe smaki, czy umiejętności
kulinarnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz