Jeśli kiedykolwiek wydam swoją książkę kucharską to uroczyście obiecuję, że znajdą się w niej wyłącznie przepisy wypróbowane i sprawdzone. Dzisiejsze doświadczenie z knedlami z ciasta parzonego stawia pod znakiem zapytania wiarygodność niektórych receptur...bo przecież gdyby pan Maciej E. Halbańki, autor książki "Potrawy z różnych stron świata" osobiście we własnej kuchni spróbował przyrządzić austriackie knedle z ciasta parzonego z morelami, to wiedziałby, że podany przez niego sposób wykonania jest nierealny.
Na ten przepis czaiłam się już od jakiegoś czasu i czekałam tylko na świeże morele. Morele dostałam (dzięki Gosiu!!!), więc pełna werwy wzięłam się do gotowania. Robiłam wszystko krok po kroku tak, jak podane było w książce. Słowo daję, że nie pominęłam żadnego składnika ani żadnej czynności. Od początku lepienie knedli z ciasta parzonego wydawało mi się podejrzane, ale skoro przepis jest w książce kucharskiej to chyba znaczy, że ktoś tego kiedyś dokonał i się udało. Niestety nie. Namęczyłam się z nimi okrutnie, klęłam pod nosem słowami nie do powtórzenia i w końcu osiągnęłam zadowalający efekt. Ale osobiście nie uważam, by otrzymany rezultat był wart tego trudu. Ciasto jest bardzo delikatne, a morele smakują wyśmienicie, ale myślę, że równie dobre będą w klasycznym cieście knedlowym. Tak czy inaczej podaję przepis z moimi uwagami, gdyby ktoś jednak zechciał podjąć wyzwanie.
Jak to zrobić (porcja dla 2 osób):
Na ten przepis czaiłam się już od jakiegoś czasu i czekałam tylko na świeże morele. Morele dostałam (dzięki Gosiu!!!), więc pełna werwy wzięłam się do gotowania. Robiłam wszystko krok po kroku tak, jak podane było w książce. Słowo daję, że nie pominęłam żadnego składnika ani żadnej czynności. Od początku lepienie knedli z ciasta parzonego wydawało mi się podejrzane, ale skoro przepis jest w książce kucharskiej to chyba znaczy, że ktoś tego kiedyś dokonał i się udało. Niestety nie. Namęczyłam się z nimi okrutnie, klęłam pod nosem słowami nie do powtórzenia i w końcu osiągnęłam zadowalający efekt. Ale osobiście nie uważam, by otrzymany rezultat był wart tego trudu. Ciasto jest bardzo delikatne, a morele smakują wyśmienicie, ale myślę, że równie dobre będą w klasycznym cieście knedlowym. Tak czy inaczej podaję przepis z moimi uwagami, gdyby ktoś jednak zechciał podjąć wyzwanie.
Jak to zrobić (porcja dla 2 osób):
- 150 g mąki
- 30 g masła
- 1-2 jajka (dałam jedno)
- 750 g moreli
- 300 ml wody
- 80 g tartej bułki
- 100 g masła
- cukier puder do posypania
Wodę zagotować z masłem, wsypać mąkę i gotować cały czas mieszając aż masa zacznie odchodzić od ścianek garnka. Tu pierwsza uwaga: masa gęstnieje natychmiast i nie trzeba jej gotować. Zdjąć z ognia, wbić jajko i energicznie wymieszać. Dobrze ostudzić. Uformować na stolnicy gruby wałek, ciąć na plastry i zawijać w nie morele tak, aby cały owoc był zakryty. Nie nie nie!! To jest niewykonalne!! Ciasto jest lepkie i niemożliwie klei się do rąk. Uformowanie wałka jest absolutnie niemożliwe do zrobienia. Musiałam mokrymi dłońmi odrywać kawałki masy i zawijać w nie owoce, a następnie obtaczać knedle w mące, żeby nie przykleiły się do talerza. Żadne krojenie ani wałkowanie nie wchodzi w grę. To bardzo uciążliwy etap przygotowania knedli. Gotować w osolonej wodzie kilka minut i wyjmować łyżką cedzakową. Masło roztopić na patelni, wymieszać z bułką tartą i polać knedle. Posypać cukrem pudrem.
SMACZNEGO!
Wyglądają pysznie, chociaż pamiętam z dzieciństwa, że nigdy nie byłam wielką fanką knedli. Ale też nigdy nie jadłam ich w takim wydaniu. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, A. :))
Powiem szczerze, że sama też nie przepadam za ziemniaczanym ciastem do knedli, więc miałam cichą nadzieję, że odnalazłam przepis na knedle idealne bez dodatku ziemniaków. Niestety, zbyt dużo z nimi zabawy :/
UsuńPozdrawiamy! :) Dorota i Darek
Wyglądają mniam, mniam..
OdpowiedzUsuń