Polub nas na Facebooku

środa, 23 stycznia 2013

Sushi - nie takie straszne, jak je malują

Gdybym miała powiedzieć, do jakiego dania miałam najwięcej rezerwy to na jednym z pierwszych miejsc z pewnością wymieniłabym sushi. Bardzo długo nie mogłam się przełamać, bo nie potrafiłam sobie wyobrazić jak może smakować kawałek surowej ryby owinięty w ryż i algi (te algi..co to w ogóle jest??). W końcu dałam się namówić zachęcona entuzjastycznym podejściem Darka i poszliśmy do stołecznego sushi-baru Tobaya na moją pierwszą w życiu przygodę z surową rybą.
Zamówiłam na wszelki wypadek najmniejszą możliwą porcję i w napięciu czekałam co będzie dalej. Wreszcie zamówienie wjechało na stół i nastąpił etap wzrokowego mierzenia się z przeciwnikiem. Widok małych biało-czarnych ruloników był mi już wcześniej znany, ale to zielone coś i te dziwne różowe płatki w miseczce były kompletnym zaskoczeniem...no i pałeczki! Przecież ja w życiu nie jadłam pałeczkami!! Na szczęście Darek, który w sushi rozsmakował się na długo przede mną, okazał się być bardzo cierpliwym nauczycielem i po kolei wytłumaczył, że to zielone coś to pasta wasabi, której używa się w celu zaostrzenia smaku (w moim osobistym odczuciu ta pasta służyła wyłącznie w celu wypalenia mi kubków smakowych i przeczyszczenia zatok), a te różowe płatki to marynowany imbir, którym neutralizuje się smak pomiędzy kolejnymi porcjami sushi (całkiem smaczny wynalazek). Najgorzej wypadła nauka jedzenia pałeczkami (byłam o milimetr od popełnienia karygodnego czynu, czyli nabicia kawałka sushi na pałeczkę i zjedzenia jak widelcem!!!), podczas której cały obrus ochlapałam sosem sojowym i musiałam łapać wylatujące z pałeczek maki oraz wylatujące z rąk pałeczki po całym stole. Ostatecznie jednak zaprzyjaźniłam się z sushi, a jego smak wyjątkowo przypadł mi do gustu.
Obecnie poszerzyłam nieco moją wiedzę na temat sushi i czasem robimy je sobie sami w domu. To naprawdę nie jest trudne, trzeba tylko nabrać trochę wprawy przy zawijaniu. Gorąco zachęcam do nabycia sobie najtańszego zestawu do robienia sushi i sprawdzenia swoich sił. Wychodzi to dużo taniej, można dowolnie dobierać składniki według własnego widzimisię, a przy okazji robienie sushi wspólnie ze znajomymi czy Waszą połówką to świetna zabawa. Ważna rada: przy krojeniu sushi na pojedyncze maki trzeba używać bardzo ostrego noża i często zwilżać go wodą podczas krojenia.
Poniżej kilka zdjęć z naszej ostatniej uczty sushi. Użyliśmy do niego:
  • wędzonego łososia (lepsza jest surowa ryba, ale ta, którą proponował sklep nie wyglądała najlepiej...)
  • paluszki krabowe
  • awokado
  • ogórek
  • serek śmietankowy typu philadelphia
  • sezam do posypania
Przy okazji po raz pierwszy wypróbowaliśmy gotową mieszankę do ryżu na sushi (do tej pory zawsze mieszaliśmy sami sos sojowy z octem i cukrem) i jest to fajne, a przede wszystkim bardzo wygodne rozwiązanie.



SMACZNEGO!

1 komentarz:

  1. A jednak się przekonałaś do surowej ryby, na talerzu wygląda bosko i chyba tak smakuje?

    OdpowiedzUsuń