Większość pasjonatów kuchni ma swojego idola. Kogoś, kim się inspiruje i kogo świadomie bądź nie naśladuje w kulinarnych poczynaniach. Moją idolką przez wiele wiele miesięcy była Nigella. Odcinki jej programów znałam na pamięć i uwielbiałam na nią patrzeć. W pewnym momencie moja fascynacja zaczęła przypominać prawdziwe uzależnienie! Każdą wolną chwilę poświęcałam na oglądanie po raz milion pięćdziesiąty ósmy jak Nigella przyrządza świąteczny keks albo ryż z kalmarami...na szczęście się opamiętałam, ale sentyment do jej przepisów pozostał.
Dziś nie zamykam się w jednym kierunku. Szukam, próbuję, sprawdzam i wciąż odkrywam nowe spojrzenia na gotowanie, z których czerpię po kawałeczku coś dla siebie. Dużą dawkę inspiracji (mimo, że książka cieniutka) zaczerpnęłam ze "Smaków Toskanii" wspominanej w pierwszym poście Aleksandry Senghi. Tym razem jednak postanowiłam połączyć włoski temperament florenckich klopsików z brytyjskim zamiłowaniem do kalorii i wyszedł bardzo przyjemny obiad. W mojej wersji klopsiki są raczej kotletami, ale wystarczy uformować nieco mniejsze kuleczki, żeby z powodzeniem móc użyć ich jako sosu do spaghetti lub przekąski na spotkaniu ze znajomymi (jak to uczyniła królowa Nigella w jednym z odcinków swojego programu z serii "Feast"). Oczywiście musiałam dorzucić coś od siebie, więc w przepisie znalazły się nieobecne u żadnej z pań pieczarki.
Z dania bardzo łatwo zrobić dietetyczny obiad: wystarczy zrezygnować z sera i tłuszczu. Polecam!
Jak to zrobić?
- 500 mielonego mięsa drobiowego (wieprzowe jest zbyt twarde)
- 2 cebule
- 4-5 pieczarek
- 4 ząbki czosnku
- kawałek papryczki chilli
- 3-5 łyżek tartej bułki
- 2 jajka
- 2 łyżki sosu Worcester lub sojowego
- ok. 80 g żółtego sera lub parmezanu (Nigella użyła tego drugiego)
- 2 puszki pomidorów
- suszony tymianek
Na początek baza z mięsa:
jedną cebulę drobniutko posiekać (ja mam od tego robota kuchennego) i wrzucić do miski razem z mięsem. Ser zetrzeć na najdrobniejszej tarce (lub rozdrobnić w robocie). Wcisnąć do mięsa i cebuli dwa ząbki czosnku, wlać sos Worcester/sojowy, dorzucić chilli, tymianek, ser, jajka i bułkę tartą i wymieszać wszystko bardzo dokładnie.
Wersja Nigelli na imprezkę (bez pieczarek):
drugą cebulę posiekać lub rozdrobnić w robocie i wrzucić na patelnię na 2 łyżki oleju. Wcisnąć dwa ząbki czosnku, lekko posolić i 2 minuty podsmażyć. Dodać tymianek. Następnie wrzucić pomidory z puszki + wlać wodę (w ilości połowy puszki po pomidorach). Z mięsa formować malutkie kuleczki. Jest to dość czasochłonne, ale na imprezę dobrze jest przygotować coś "na jeden kęs". Gdy już całe mięso zostanie przekształcone w kulki, wkładać je po kolei do bulgocącego sosu. Trzeba uważać, żeby się nie posklejały. Kiedy wszystkie kuleczki zostaną wrzucone do sosu należy całość delikatnie przemieszać i zostawić do gotowania na 15-20 minut. Doprawić solą i pieprzem i danie jest gotowe. W takiej formie można pulpecików użyć jako sosu do makaronu lub podawać gościom w miseczkach, np. z grzanką czosnkową. Z podanej ilości składników można spokojnie wykarmić 6 osób.
Wersja moja na obiad dla głodnego Darka:
uprzedzę tylko, że z takiej ilości mięsa dwie osoby będą jadły ten obiad przez 3 dni, więc jeśli ktoś lubi różnorodne dania niech zmniejszy ilość. Początek jest taki sam, jak u Nigelli z tą różnicą, że trzeba jeszcze posiekać i wrzucić na patelnię razem z cebulą i czosnkiem pieczarki. Potem postępujemy jak z tradycyjnymi mieloniakami: formujemy kotlety, obtaczamy w bułce i smażymy z dwóch stron. Kiedy są gotowe trzeba je wrzucić do sosu i pogotować jeszcze ok. 10 minut. Mój obiad podałam z kaszą pęczak i sałatką z patisonów (ze słoika). Było baaaardzo pyszne!
SMACZNEGO!
Efekt na prawdę smakowity. Wszelkiej maści pulpety uwielbiam robić, więc przepis zapisuję w zakładkach
OdpowiedzUsuńpozdrawiam