Jeżeli zawsze marzyliście o psie, ale wciąż się wahacie (bo nie macie ogródka, bo spacery, bo kupa w domu, bo zjedzone kapcie itd..) to przygotowałam dla was małą listę dobrych rad, które mam nadzieję przekonają was, że nie taki pies straszny. Przy okazji bardzo namawiam na przygarnianie psiaków ze schronisk, a nie kupowanie ich od hodowców. Szczególnie w przypadku, gdy nie macie w planach walki o championat kraju, a jedynie potrzebujecie towarzysza na dobre i złe. Rasowe psy są piękne, ale często dużo bardziej wymagające. Nasza Cookie to bardzo rasowy wielorasowiec, co według mnie ułatwia nam współpracę.
1. Kupa w domu. Była i to nie jedna. Ani nie dwie. Ani nawet nie trzy. Niestety młody pies nie rozumie, że nie wolno mu załatwiać swoich potrzeb w miejscu, w którym go akurat przyciśnie. Nie rozumie również różnicy między trawnikiem, a perskim dywanem. Trzeba mu tę różnicę pokazać. Dzięki mojej przyjaciółce i jej bezcennym radom problem załatwiania się w domu zamknęliśmy mniej więcej w tydzień. Wystarczy po każdej kupie/siku zrobionych we właściwym miejscu (trawnik na przykład) nagrodzić psa smakołykiem i pochwalić bardzo wylewnie.Gwarantuję, że prędzej czy później zrozumie, że dywan nie, ale trawnika jak najbardziej TAK i zacznie się sam domagać wyjścia na zewnątrz. Tylko nie zapomnijcie potem posprzątać...
2. Spacery. Są bardzo ważne i jeśli Wasza praca wiąże się z przebywaniem poza domem przez 12 godzin w ciągu dnia to psa nie bierzcie. U nas natomiast Cookie wyeliminowała problem bezproduktywnego siedzenia na kanapie wieczorami. I nieważne czy zimno, ciemno, pada i się nie chce - z psem trzeba wyjść. Musi się zmęczyć, wybiegać i poznawać świat, żeby nie wyrósł na dzikuska i...(płynne przejście do punktu nr 3)...
3. Zjedzone kapcie. Nie niszczył! Pies, który ma zapewnioną wystarczającą ilość rozrywek nie szuka ich na własną rękę. Jak jesteśmy w domu i nie spacerujemy to przynajmniej pół godziny poświęcamy na zabawę z Cookie. Rzucanie i szarpanie misia, trenowanie "siad" i "podaj łapę", turlanie się po podłodze i różne inne bardzo atrakcyjne z punktu widzenia psa zajęcia. I to chyba skutkuje, bo jak na razie jedyną ofiarą naszego psa mordercy jest kabel do ładowarki. Kapcie, buty, meble i dywan żyją sobie spokojnie.
4. Nie mam ogródka. My też nie. Dlatego właśnie nie wzięliśmy bernardyna tylko mieszankę niedużej kundelki i jeszcze mniejszego ratlerko-kundelka. Psy mają tak różne rozmiary, że bez problemu możecie sobie dobrać towarzysza, który w waszych wnętrzach będzie się czuł komfortowo.
Tyle o psach, teraz o dyni. Jeśli znudziła wam się zupa z dyni i dyniowe placki to polecam wam ją upiec. Wahacie się, bo trzeba obrać i pokroić? No trzeba, ale potem cały trud zostanie wynagrodzony - obiecuję! A w kolejnych wpisach pokażę wam do czego (oprócz zjedzenia ot tak) można użyć takiej pieczonej dyni.
Jak to zrobić:
- 1 kg dyni (najlepiej piżmowa, ale inne też się sprawdzą)
- 4-5 łyżek sosu sojowego
- 1 łyżka syropu klonowego lub miodu
- 1 łyżka octu winnego lub jabłkowego
- 5 dużych ząbków czosnku
- 3 łyżki oleju (u mnie 1 łyżka sezamowego i 2 arachidowego, ale rzepakowy też będzie dobry)
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1/2 łyżeczki imbiru w proszku
- 2 łyżeczki przyprawy za'atar lub 1 łyżeczka tymianku i 1 łyżeczka nasion sezamu
- spora szczypta gałki muszkatołowej
- szczypta płatków chilli lub chilli w proszku
Dynię obrać, usunąć nasiona i pokroić w kostkę. W małej misce wymieszać pozostałe składniki i dokładnie pokryć nimi dynię (najlepiej wrzucić ją do dużej miski, zalać przyprawami i wymieszać). Ząbki czosnku pozostawić w skórce. Zgnieść je lekko nożem i też wrzucić do dyni. Wszystko dokładnie wymieszać i umieścić na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Rozłożyć równomiernie i piec ok. 25 minut w temperaturze 180 stopni.
SMACZNEGO!
Kocham dynię, a taka na pewno by mi posmakowała! Zapraszam na kluseczki dyniowe! https://jaglusia.wordpress.com/2016/10/22/kluski-dyniowe-z-serem-plesniowym/
OdpowiedzUsuńMmm pycha 😋
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńpies jak członek rodziny , wystarczy ofiarować mu kawałek koca , miskę z wodą i jedzeniem , wyprowadzić na spacer , a on odwzajemni nam się wielką , bezinteresowną miłością. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! chociaż wychowanie takiego brzdąca jest naprawdę odpowiedzialnym zadaniem!
Usuń