Fart debiutanta zawsze mnie zastanawiał. Jak to możliwe, że robiąc coś po raz pierwszy w życiu najczęściej odnosimy sukces? Dopiero co wytłumaczono Wam zasady pokera, a już za pierwszym rozdaniem rozbijacie bank. Albo chcecie wystawić swoje rzeczy na garażowej wyprzedaży, jakiś stary wyjadacz daje Wam rady jak i gdzie ustawić stoisko, żeby sprzedać jak najwięcej, a Wy po prostu idziecie i pozbywacie się wszystkiego, z czym przyszliście. Myślę, że fart debiutanta został stworzony po to, żeby ludzie się nie zrażali i wierzyli w swoje siły. Bo gdyby nic nam w życiu nie wychodziło ot tak po prostu, wtedy zabrakłoby na świecie motywacji do działania. Warto próbować nowych rzeczy, bo nigdy nie wiadomo kiedy i w czym odnajdziemy swoje powołanie.
Dzisiejsze drożdżówki mogę nazwać moim fartem debiutanta. Po raz pierwszy w życiu piekłam drożdżówki i od razu się udały. Aż chce mi się śpiewać! Domowe drożdżówki są nieporównywalnie lepsze od sklepowych. Ich jedyny minus jest taki, że przez wzgląd na brak spulchniaczy, polepszaczy i konserwantów dość szybko schną. Ale nie obawiałabym się tego za bardzo, bo są przepyszne i wątpię, żeby zdążyły uschnąć. Zresztą czerstwe ciasto drożdżowe jest równie smaczne, jak świeże. Skorzystałam z przepisu z bloga "Moje Wypieki" (KLIK). Polecam bardzo gorąco!!!
Pamiętacie o konkursie? Do zdobycia świetne książki w sam raz na jesień :) Link do konkursu: KLIK
Jak to zrobić (10 bułeczek):
- 2 i 1/4 szklanki mąki (ja użyłam 2,5 ponieważ ciasto było bardzo rzadkie)
- 3/4 szklanki letniego mleka
- 3 łyżki cukru
- 1 jajko
- 1 żółtko
- szczypta soli
- 60 g masła roztopionego i przestudzonego
- 14 g świeżych drożdży lub 7 g suchych
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 15 śliwek umytych, wypestkowanych i podzielonych na połówki
- 50 g gorzkiej czekolady (posiekanej)
kruszonka:
- 3 łyżki cukru (użyłam cukru kokosowego)
- 1/2 szklanki mąki
- 40 g masła
- 1 łyżeczka wiórków kokosowych (opcjonalnie)
Drożdże rozpuścić w mleku z dodatkiem 1 łyżeczki cukru. Składniki na ciasto połączyć w misce i wyrobić gładkie ciasto. U mnie ciasto było dość rzadkie i lepiło się do rąk - nie przejmujcie się tym. Przykryć i odstawić w ciepłe miejsce na 1,5-2 godziny - do podwojenia objętości. Po wyrośnięciu przełożyć ciasto na blat oprószony mąką (nadal będzie rzadkie). Krótko wyrobić, w razie potrzeby dodać więcej mąki. Podzielić na 10 kawałków i uformować bułeczki. Układać je na blasze w sporych odległościach (u mnie wyszły 2 blachy po 5 bułeczek). Lekko rozpłaszczyć i przykryć ściereczką. Ponownie zostawić do wyrośnięcia (ok. 30 minut). Następnie pośrodku każdej bułeczki zrobić dołek, w którym umieszczamy trochę czekolady i 3 połówki śliwek. Brzegi bułeczek posmarować białkiem (pozostało z robienia ciasta) i posypać całość kruszonką (składniki na kruszonkę zagnieść w misce aż powstaną spore "okruchy"). Wstawić do piekarnika nagrzanego do 190 stopni (grzanie góra-dół) na około 20 minut.
SMACZNEGO!
Są IDEALNE! Mam słabość do takich bułeczek :)
OdpowiedzUsuńhttp://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/