Polub nas na Facebooku

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Suszony schab z ziołami - jak domowa szynka parmeńska!!!

Czy Was też tak bardzo irytują wszechobecne przekręty w przemyśle spożywczym? Bo powiem szczerze, że ja mam już dość i moje zaufanie do ludzi z tej branży jest na granicy wyczerpania. Najgorsze jest to, że taki producent żywności to człowiek jak każdy inny. Być może Twój sąsiad, być może znajomy Twoich znajomych, być może nawet ktoś z Twojej rodziny. Jest przykładnym obywatelem, płaci podatki, segreguje śmieci, mówi grzecznie "Dzień dobry" i pomaga wnieść sąsiadce zakupy. Ot taki dobry człowiek, który wzbudza zaufanie, jest kulturalny i do tego daje pracę okolicznym mieszkańcom w swoim zakładzie. I ten producent, który na pewno ma rodzinę, znajomych i przyjaciół świadomie i pełną premedytacją wciska nam, konsumentom, produkty, najdelikatniej mówiąc, nie najlepszej jakości. Nie chcę tutaj przytaczać konkretów, żeby nie być posądzaną o antyreklamę (niektórzy może znają przypadek blogera, Piotra Ogińskiego, który swój eksperyment z tatarami przypłacił pozwaniem do sądu o odszkodowanie w wysokości bodajże 100 000 pln przez jednego z największych producentów wędlin...). Ucząc się na błędach innych powiem tylko, że ogarnia mnie niesamowita wściekłość, gdy słyszę o kolejnych aferach w branży spożywczej. Aferach, za które płacimy wszyscy nie tylko pieniędzmi, ale też zdrowiem.
Oto pewna historia. Jest sobie producent wędlin, nazwijmy go Pan X, który swoje wyroby sprzedaje bezpośrednio sklepom mięsnym i hurtowniom. W sklepie, jak to w sklepie, raz idzie lepiej baleron innym razem pasztetowa i czasem się zdarzy, że towar się przeterminuje. Takie zepsute mięso i wyroby wędliniarskie musi odebrać producent, który następnie je utylizuje. No więc nasz Pan X odbiera przeterminowany towar i co z nim robi? Wyrzuca? Pali? Zakopuje w ogródku? Nie moi drodzy. Pan X, a właściwie jego pracownicy, segregują odebrane produkty na:
  • takie, które można "odświeżyć" i sprzedać ponownie
  • takie, które można wrzucić do paróweczek, salcesonów lub kiełbas, mocno przyprawić i nikt się nie zorientuje, że to zepsute
  • oraz na takie, z którymi rzeczywiście nie da się nic zrobić i trzeba zutylizować, żeby SANEPID się nie przyczepił, że nie ma żadnych odpadów.
I co Wy na to? Mnie krew zalała, jak zobaczyłam reportaż o tej sprawie. Szczęście w nieszczęściu, że nie jem mięsa i ten problem mnie nie dotyka, ale mam w rodzinie i wśród przyjaciół mięsożerców i nie życzę sobie, żeby ktoś ich karmił zepsutym mięsem!
Dlatego wypowiadamy wojnę wędlinom wszelakim i od teraz już nie będziemy ich kupować. Darek stał się roślinożerny? Nie! Darek został "wędliniarzem" :) przedstawiamy Wam dzisiaj genialny wprost przepis na suszony schab w ziołach. Trzeba na niego troszkę poczekać, ale efekt jest wart każdej sekundy! Ten schab jest doskonały! Aromatyczny, miękki i w smaku przypominający szynkę parmeńską. A największym jego plusem jest to, że mamy pełną kontrolę nad jego składem i jedyne na co musimy uważać, to żeby surowy schab pochodził z dobrego, sprawdzonego miejsca. Zachęcam gorąco, żebyście się do nas przyłączyli i kopnęli przemysł spożywczy w tyłek! Teraz na wędlinach już nikt Was nie oszuka!

Przepis z naszymi modyfikacjami smakowymi pochodzi z bloga Delimammy KLIK. Z przyprawami mozna dowolnie kombinować, ale ilość soli i cukru pozostawić bez zmian.

Jak to zrobić:

  • 1 kg schabu bez kości
  • 35 g soli
  • 1 łyżka cukru
  • 1 łyżeczka mielonego pieprzu
  • 2 łyżki majeranku
  • 5 ząbków czosnku
  • 3 liście laurowe
  • 1 łyżeczka ziaren kolendry (lub mielonej kolendry)
  • 1 łyżeczka suszonej natki pietruszki
  • 1 łyżeczka płatków chilli
  • 1 łyżka rozmarynu
  • 1 łyżka tymianku
  • 6 kulek ziela angielskiego
Schab umyć, osuszyć i dokładnie oczyścić z całego tłuszczu. W moździerzu rozgnieść i dokładnie połączyć wszystkie przyprawy (jeśli nie mamy moździerza wówczas: liście laurowe pokruszyć, czosnek przecisnąć przez praskę, ziele angielskie zmielić w młynku lub posiekać i w miseczce dokładnie wymieszać wszystko łyżką, rozgniatając przyprawy o ścianki naczynia). Schab szczelnie pokryć mieszanką przypraw i ułożyć w naczyniu z pokrywką (użyliśmy żaroodpornego). Wstawić do lodówki na 5 dni. W tym czasie zaglądać do mięsa przynajmniej raz dziennie i w razie potrzeby wylewać wodę, która się pojawi. Po 5 dniach wyjąć schab z lodówki i owinąć szczelnie gazą (mozna też włożyć do nowej - koniecznie! podkolanówki lub rajstopy). Związać ciasno i powiesić w przewiewnym miejscu. Nasz schabik sechł przyczepiony do karnisza przy lekko rozszczelnionym oknie. Pozostawić na 7 dni. Po tygodniu schab jest gotowy.



SMACZNEGO!

7 komentarzy:

  1. Mój schab pokrył się zielonymi punktami:( to chyba pleśń:( obawiam się, że muszę go wyrzucić a szkoda bo smaczny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej! Zdecydowanie trzeba go wyrzucić! Jedzenie zepsutego mięsa jest niebezpieczne. Być może nie wysechł wystarczająco? Albo był zbyt tłusty? Nie poddawaj się, warto poeksperymentować :)

      Usuń
  2. nie wsadzajw rajstopy ani w pończochy bo to nie przepuszcza powietrza najlepiej w gaze i to pojedynczo smacznego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owinelam bardzo ściśle gazą kilkoma warstwami i powiesilam na uchylonym oknie od strony południowej. Może nie do końca mu słońce dobrze zrobiło? I wahania temperatury? A czy w pokoju nieużywanym czyli niegrzanym i niewietrzonym ale dużym może schnac? Bo nie bardzo mam gdzie go dać a ochotę ogromną :-)

      Usuń
    2. U nas schab suszył się w ocienionym pokoju, nie na pełnym słońcu. Owinięty był w jedną lub dwie warstwy gazy (już nie pamiętam) i wisiał na karniszu przy uchylonym non stop oknie. Spróbuj jeszcze raz! Myślę, że ten nieużywany pokój będzie dobry, ale lepiej uchylić okno.

      Usuń
    3. Ok. Spróbuję jeszcze raz:)

      Usuń
    4. Szynka wyszła super! Właśnie jedliśmy na kolacje. Polecam!

      Usuń