Polub nas na Facebooku

wtorek, 3 grudnia 2013

Dieta bez pszenicy - sposób na zdrowe życie? Kit? Podsumowanie eksperymentu

No to dobrnęliśmy do końca naszej przygody z dietą bezglutenową (a konkretnie bezpszenną). Wbrew wszelkim obawom nie było to wyrzeczenie, które przerosłoby nasze możliwości. Początkowo oczywiście pojawiał się "smaczek" na makaron, ciasteczko lub kromkę świeżej bagietki, ale tylko przez pierwszych kilka dni. Przypominam, że jesteśmy dwójką zagorzałych makaroniarzy, pierogożerców i pochłaniaczy chleba, więc jeśli nam się udało, to każdemu się uda.



Tyle tytułem wstępu, teraz konkrety...

Co i jak jedliśmy?

Do łask wróciły kasze i brązowy ryż. Jedliśmy je praktycznie codziennie i powiem Wam, że solidna porcja kaszy syci lepiej i na dłużej niż taka sama ilość makaronu, ale nie zostawia uczucia ciężkości. To niewątpliwie największy plus. Poza tym przerzuciliśmy się na chrupkie pieczywo (popularne "dachówki") i tak już zostanie. Chleb nie wraca do naszego domu. Ważnym elementem diety były warzywa i owoce - ich spożycie wzrosło znacząco i to kolejny pozytyw. Zamiast przekąski był banan. Zamiast deseru po obiedzie - jabłko. Do obiadu zawsze i obowiązkowo był dodatek warzyw. Nasze posiłki stały się naprawdę przemyślane i zdrowe. Mam nadzieję, że uda nam się zachować ten stan.

Zaobserwowałam również mniejszy apetyt w ciągu dnia. Na początku dręczył nas wieczorny głodek na jakiś mączny posiłek (choćby malutka kromka chleba, ciasteczko...), ale dość szybko ustąpił. Tak naprawdę jeśli przez cały dzień mamy zaplanowane posiłki to nie ma mowy o chodzeniu na głodniaka i szukaniu szybkiej przekąski. I to uczucie lekkiego brzucha praktycznie przez cały dzień...no magia! :)

Co z tą wagą?

Legenda głosi, że chleb i wyroby z białej mąki to główni sprawcy plagi otyłości i podobno wystarczy wyłączyć te produkty z diety, aby móc się cieszyć sylwetką marzeń. Czy to prawda? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że tak, bo:

Darek - 5 kg mniej w miesiąc
ja - 1,5 kg mniej w miesiąc

Niezły wynik, prawda? Czy to jednak zasługa eliminacji pszenicy z diety? Moim zdaniem nie, bo odrzucenie wyrobów z glutenem pszennym to nie tylko rezygnacja z chleba, czy makaronu, ale również z całej masy niezdrowych, kalorycznych i przetworzonych produktów. Przez miesiąc nie tknęliśmy żadnego fast foodu, pizzy, ciast, ciastek, tortów, wafelków itd., w których według mnie mąka pszenna jest NAJMNIEJ TUCZĄCYM składnikiem. Czy wobec tego możemy oskarżać pszenicę o powodowanie nadwagi.....?

A dlaczego mój wynik nie jest tak imponujący, jak u Darka? Odpowiedź jest prosta: on najzwyczajniej w świecie miał trochę więcej do zrzucenia. Ja jestem osobą szczupłą i aktywną, więc nie miałam czego gubić. Ponadto z naszej dwójki to właśnie Darek nie wyobrażał sobie dnia bez chleba i często był częstowany ciasteczkami lub pizzą u klientów, więc dla niego rezygnacja z tych produktów była bardziej odczuwalna w całodziennym bilansie kalorycznym. U mnie niewiele się zmieniło.

Na koniec ciekawostka....

Wczoraj miesiąc bez pszenicy się zakończył i zjadłam 2 kawałki pizzy oraz kilka ciastek. Brzuch zareagował błyskawicznie!! Od razu zrobiło się ciasno w spodniach i co jakiś czas nękało mnie bulgotanie i przelewanie w brzuchu. Nic przyjemnego... jak widzicie wystarczy miesiąc bez przetworzonej żywności, żeby organizm zdążył przywyknąć do dobrego pożywienia i zbuntował się okrutnie, gdy ponownie zaatakowałam go śmieciowym jedzeniem.

Podsumowując:

Dieta bezglutenowa jest ciekawym rozwiązaniem i może być sposobem na zdrowe życie, ale nie rezygnowałabym ze zbóż całkowicie. Na pewno decyzja o przejściu na taki sposób odżywiania przyniesie mnóstwo korzyści i przestawi nas na zdrowe żywienie, ale jeśli szukamy winowajcy odpowiedzialnego za nadwagę to najpierw rozejrzyjmy się wśród tłuszczów, cukrów i sztucznych dodatków stosowanych w produkcji wysoko przetworzonej żywności, którą na co dzień jemy.
Niemniej ta dieta jest warta uwagi i obiecuję, że będę do tego tematu wracać na blogu. Mam w bliskim otoczeniu koleżankę, która swoje dzieci niemal od początku żywi bezglutenowo i obserwuje u nich m.in. wyższą odporność na choroby. Czy to zasługa braku glutenu? Nie wiem, ale poczytam, doedukuję się, a potem podzielę wiedzą z Wami. Chętnie dowiem się od Was, jakie inne tematy dietetyczne chcielibyście poruszyć we wpisach, więc zapraszam do kontaktu mailowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz