smutny widok po powrocie do domu... |
Bywa tak, że natłok zajęć w tygodniu i intensywny weekend odsuwają na bok obowiązek uzupełniania braków w lodówce. Niby zawsze coś tam jest do skubnięcia, niby jest ok. bo wyjadamy resztki i nic się nie marnuje, ale przychodzi taki moment, w którym naprawdę nie ma już nic. Tak właśnie było niedawno u nas. Darek zjadł na mieście, ja wzięłam coś do pracy i na obiad nie było już kompletnie NIC. Chwila zastanowienia i: makaron jest, mleko jest, jajko jest, żółty ser jeszcze nie wyszedł, jakaś zielenina się znajdzie..no to jedziemy :)
Jak to zrobić:
- dowolny makaron w ilości dowolnej
- jajko
- 1 cebulka dymka pokrojona w cienkie plasterki
- dużo tartego żółtego sera - można danie uszlachetnić dając np. parmezan. Ser, który był w mojej lodówce był już w tak zaawansowanym stadium zeschnięcia, że przy odrobinie wyobraźni poczułam się jakby to był parmezan :)
- ok. 4 łyżek mleka
- ząbek czosnku
- garść posiekanej natki pietruszki, koperku, bazylii lub co tam mamy pod ręką
- sól i pieprz
Makaron ugotować. W międzyczasie połączyć w misce czosnek, cebulkę, ser, jajko i mleko. Doprawić solą i pieprzem. Z garnka z gotującym się makaronem odlać ok. pół szklanki wody (trick Nigelli i zagęszczenie sosu. Szczegóły za chwilę). Po ugotowaniu makaron odlać i wrzucić z powrotem do garnka. Dolać wodę z gotowania i mieszankę serowo-jajeczną. WAŻNE: nie należy już podgrzewać, bo zrobi się jajecznica z makaronem. Dokładnie wszystko wymieszać i połączyć aż ser się rozpuści, a sos nieco zgęstnieje. Nie będzie oczywiście tak gęsty, jak ten z torebki, ale nie będzie też wodnisty. Dla mnie super. Na wierzch posypać jeszcze trochę sera.
SMACZNEGO!
fajny pomysł na szybki i prosty obiad
OdpowiedzUsuńpychota!
OdpowiedzUsuńTaka carbonara w polskiej wersji :) Bo czasem prostota jest najlepsza :)
OdpowiedzUsuńznam doskonale taką pustkę w lodówce, świetny pomysł na makaron :)
OdpowiedzUsuńPrzepis super na realia obecnej sesji:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń