Polub nas na Facebooku

niedziela, 23 kwietnia 2017

Tofucznica z pomidorami

"Jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz" - mawiała moja Mama, kiedy razem z siostrą uczyłyśmy się jeździć na nartach. To prawda uniwersalna, którą można zastosować w każdej dziedzinie życia. Nie popełniając błędów nie uczymy się i nie robimy postępów. Oczywiście każda wywrotka kończy się bólem tyłka, siniakiem, wstrząsem mózgu albo złamaną ręką, ale poskładani i wyleczeni pamiętamy już do końca życia czego nie należy robić.
Jaki ma to związek z moim gotowaniem? Od lat słyszałam o wegańskiej wersji jajecznicy, zrobionej z tofu i kurkumy. Uznałam jednak ten wynalazek za zbyt abstrakcyjny, by wpisywać go nawet na ostatnie miejsce mojej listy potraw do wypróbowania. Za "gołym" tofu, bez wyrazistych przypraw, szczególnie nie przepadam i rzadko je kupuję. Niedawno w mojej lodówce znalazła się kostka tofu z bazylią i tak leżała długi długi czas aż przypomniałam sobie o niej tuż przed upływem terminu ważności. I wtedy właśnie przypomniałam sobie o tofucznicy. Miałam mało czasu na gotowanie i postanowiłam zaryzykować. Była pyszna. Nie ściemniam, nie żartuję, nie ironizuję, była po prostu doskonała! Unikanie jej przez tyle lat wegetarianizmu było jednym z większych błędów, jakie popełniłam. Przepraszam i lecę po tofu...i tutaj parafrazując powiedzonko mojej Mamy przekazuję Wam moją mądrość życiową: "Jak nie spróbujesz to się nie wypowiadaj!".

Jak to zrobić (porcja dla 2 średnio głodnych osób lub jednej bardzo głodnej):
  • 1 kostka tofu
  • 1/2 dużej cebuli
  • garść pomidorków koktajlowych
  • spora szczypta kurkumy
  • sól i pieprz
  • 1 łyżka oleju
  • świeża bazylia i świeży koperek
Na patelni rozgrzać olej i wrzucić cebulę pokrojoną w kostkę oraz kurkumę. Smażyć aż cebula będzie całkowicie miękka i zacznie lekko brązowieć. Tofu rozgnieść widelcem na mniejsze okruchy i dodać do cebuli. Wymieszać dokładnie i smażyć aż tofu się podgrzeje. Doprawić solą i pieprzem. Zdjąć z palnika i wymieszać z pomidorkami koktajlowymi przekrojonymi na pół. Wyłożyć na talerz i posypać zieleniną.



SMACZNEGO!

poniedziałek, 6 lutego 2017

Wyniki konkursu z "Megazupami"

Bardzo lubię takie sytuacje, gdy mogę wszystkim przekazać dobre wiadomości :) był konkurs, do wygrania 3 książki i wzięło udział trzech uczestników, więc oczywiście każdy zostanie nagrodzony!
Dziewczyny: Monia, Agnes i Justyna Tyśka, prześlijcie mi swoje adresy i numery telefonów na adres: jatugotujeblog@gmail.com. Gratuluję i pozdrawiam!!! :)


wtorek, 24 stycznia 2017

KONKURS!!! Zamień koszmar z dzieciństwa na książkę!

Kochani, mamy dla Was kolejny konkurs z Wydawnictwem REA-SJ. Tym razem proponujemy książkę "Megazupy na cały rok", w której znajdziecie zyliard inspiracji na pyszne i proste zupy. Więcej o książce możecie przeczytać w naszej recenzji: KLIK.


Zasady są bardzo proste. Napiszcie nam w komentarzu pod tym postem lub pod postem konkursowym na fanpage'u naszego bloga na Facebooku jaka zupa jest Waszym koszmarem z dzieciństwa? 3 najciekawsze odpowiedzi nagrodzimy egzemplarzami książki "Megazupy na cały rok", która z pewnością pomoże urozmaicić Wasz zupowy asortyment. Do dzieła! Macie czas do 3.02.br do godziny 23:59. Zwycięzców ogłosimy najpóźniej 05.02.br.

Osoby biorące udział w konkursie akceptują poniższy Regulamin:
1. Fundatorem nagród w konkursie jest Wydawnictwo REA-SJ Sp. z o.o. z siedzibą w Konstancinie Jeziornej przy ul. Kościuszki 21. 
2. Nagrody będą wysłane wyłącznie na terenie Polski na adresy wskazane przez zwycięzców.
3. Organizatorem konkursu jest blog www.jatugotuje.blogspot.com we współpracy z Wydawnictwem REA-SJ Sp. z o.o.
4. Poprzez wzięcie udziału w konkursie Uczestnik wyraża zgodę na przetwarzanie danych osobowych na potrzeby konkursu.
5. W konkursie można wziąć udział udzielając odpowiedzi w komentarzu pod postem konkursowym na blogu lub na fanpage'u "Ja Tu Gotuję" na Facebooku. Z drugiej opcji mogą skorzystać wyłącznie osoby będące naszymi fanami na Facebooku.
6. Jedna osoba może udzielić maksymalnie 2 odpowiedzi. Kolejne komentarze nie będą brane pod uwagę.
7. Będzie nam również bardzo miło jeśli polubicie Nas na Facebooku:
Ja tu gotuję! : KLIK
Wydawnictwo REA-SJ: KLIK

POWODZENIA!

sobota, 21 stycznia 2017

"Megazupy na cały rok" wydawnictwa REA-SJ - recenzja

Podobno gdybyśmy chcieli spróbować wszystkich zup świata i każdego dnia jedli inną, musielibyśmy żyć grubo ponad 100 lat.  Ilość wariantów zup może przyprawić o zawrót głowy, a w tym całym bogactwie każdy ma przynajmniej jednego ulubieńca i przynajmniej jedną zupę potrafi ugotować samodzielnie. Chyba nie ma bardziej uniwersalnego dania, bo w zależności od pomysłu i składników możemy cieszyć się smakiem ulubionej zupy zarówno w zaciszu domowym, jak i podczas pięciogwiazdkowej wytwornej kolacji. Można przebierać w niezliczonej ilość przepisów na zupy wytrawne, słodkie, warzywne, owocowe, z mięsną wkładką, rybne, serowe i wegetariańskie. I kiedy mogłoby się wydawać, że o zupach powiedziano i napisano już wszystko, Wydawnictwo REA-SJ wydaje książkę „Megazupy na cały rok” udowadniając nam, jak niewiele o nich wiemy.



Prawdziwy polski obiad nie może się obejść bez zupy. Na naszych stołach najczęściej goszczą sprawdzone znane i lubiane pomidorowe, pieczarkowe, ogórkowe i żurki. Możliwości jest wiele i raczej trudno o nudę, ale czasem pragniemy odmiany. Niestety na rynku mało jest książek poświęconych wyłącznie zupom, ale odkąd w moje ręce trafiły „Megazupy” przepełnione inspiracjami i pomysłami, codzienne obiady stały się o wiele ciekawsze. Pierwsze wrażenie po wzięciu tej książki do rąk jest bardzo pozytywne. Na okładkę wydawca wybrał wyjątkowo apetyczne i kuszące zdjęcie, które zachęca do otwarcia i zanurkowania w talerzu z zupą. Oprawa jest miękka, a strony szyte i dodatkowo klejone. Są jednak przez to sztywne i stawiają opór przy kartkowaniu, więc trzeba cały czas przytrzymywać je obiema rękami, żeby książka się nie zamknęła. To trochę kłopotliwe, szczególnie wtedy, gdy chce się korzystać z książki podczas gotowania. Za to zdecydowanie na plus jest gruby solidny papier i czytelny układ graficzny.


A czym są „Megazupy”? To zbiór niesamowitych przepisów na zupy z całego świata. Przepisy podzielono na pięć tematycznych rozdziałów: zupy na zimno, zupy wege, zupy z wkładką, zupy-nowe smaki i zupy energetyzujące. W sumie ponad 70 przepisów opatrzonych apetycznymi zdjęciami. Znajdziecie pomysły na zupy tradycyjne (grochówka, zupa grzybowa..) oraz takie troszkę zwariowane (jabłkowa wytrawna czy kapuśniak z płatkami owsianymi). Są zupy idealne na jesienno-zimowe chłody, które rozgrzeją od wewnątrz albo takie, które w nawet największe letnie upały można bez obaw podać najbliższym. Mnie szczególnie zaintrygowały jaglanka oraz puszysta zupa kukurydziana i wpisałam je na pierwsze miejsce przepisów do natychmiastowego wypróbowania. Bardzo podoba mi się to, że proponowane przepisy są proste w przygotowaniu i nie wymagają dużego nakładu pracy ani czasu. Jako oddana i wierna fanka zup jestem zachwycona zawartością tej książki i polecam gorąco każdemu.



sobota, 24 grudnia 2016

Piernik staropolski dojrzewający - etap II

Przez ostatnie tygodnie za każdym razem, gdy otworzyłam lodówkę, z niepokojem patrzyłam na miskę z leżakującym ciastem na piernik. Było przykryte folią, więc nie widziałam co dzieje się w środku, ale cierpliwie czekałam i nie zajrzałam ani razu. Nadszedł czas pieczenia i byłam ogromnie ciekawa, co zobaczę w środku. Pleśń? Rzadką papkę nadającą się tylko do wyrzucenia? Bliżej nieokreślone śmierdzące coś? Chwila napięcia, zdjęłam folię i...nic specjalnego się nie wydarzyło. Ciasto wyglądało i pachniało tak samo jak 6 tygodni temu tylko było bardziej gęste i suche. Jest nieźle. Późniejsze pieczenie, przekładanie powidłami i zdobienie polewą były dziecinnie proste. I wiecie co? To NAPRAWDĘ jest najlepszy piernik jaki w życiu jadłam. W przyszłym roku bez obaw zrobię ciasto z całej porcji i dodatkowo upiekę z niego pierniki. Nie mogę się nacieszyć uzyskanym efektem - jestem niesamowicie dumna z tego ciasta.

Jak to zrobić:
  • ciasto nastawione 6 tygodni temu z tego przepisu (KLIK)
  • duży słoik powideł śliwkowych (użyłam czekośliwki z naszego przepisu KLIK)
  • 100 ml śmietanki 36%
  • tabliczka gorzkiej czekolady (100 g)
Za pieczenie bierzemy się tydzień przed Wigilią. Ciasto trzeba podzielić na 3 części. Każdą z nich rozwałkować na grubość ok. 0,5 cm (ciasto mocno rośnie podczas pieczenia). Ważne jest, żeby blaty miały podobny kształt. Każdy z nich wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni na około 20 minut.Następnie blaty posmarować konfiturą, ułożyć jeden na drugim, zawinąć piernik w papier i zostawić na dobę przyciśnięty równomiernie książką. Następnie zostawić w chłodnym miejscu na tydzień, żeby skruszał.
W dzień Wigilii przygotować polewę: w małym garnuszku zagotować śmietankę. Zdjąć z ognia, wrzucić do niej pokruszoną czekoladę i odstawić na minutkę. Następnie dokładnie wymieszać do uzyskania gładkiej konsystencji. Odstawić na chwilę aż polewa zgęstnieje. Piernik podzielić na 2-3 prostokątne kawałki (u nas wyszły 2 pierniki). Polać czekoladową polewą i dowolnie ozdobić. Wstawić do lodówki na minimum godzinę.




Tak wygląda ciasto po 6 tygodniach leżakowania w lodówce

SMACZNEGO!

wtorek, 22 listopada 2016

Zupa z pora z chorizo

Jednym z moich ulubionych kulinarnych określeń jest "comfort food", które rozumiem jako "kojące pożywienie". Comfort food to takie coś, czego zjedzenie wprawia w błogi i spokojny nastrój. Ba, czasem wystarczy sam zapach potrawy! Wtedy znikają stresy i smutki, znika niepokój i lęk. Zza chmur wychodzi słońce i świat się do nas uśmiecha. Na pewno każdy z Was ma coś takiego. Na mojej liście jest kilka takich potraw, co uważam za plus ponieważ zwiększa to prawdopodobieństwo, że ratunek będę miała pod ręką zanim pochłonie mnie czarna dziura rozpaczy. Sięgam po makaron z sosem z sosem arrabiata, tiramisu lub sernik, tosta z serem, naleśniki lub zupy. I właśnie ku tym ostatnim skłaniam się ostatnio jakoś częściej. Mrok i chłód listopada nie są takie straszne z parującą miseczką zupy w dłoniach. I chociaż pomidorowa z makaronem jest moją królową, to o tej porze roku poszerzam wachlarz możliwości. A jest w czym wybierać, bo właśnie jesienne warzywa nadają się najlepiej do przerabiania na rozgrzewające zupy. Dziś porowa! A że garnek już na wykończeniu, więc zaczynam myśleć o kolejnej...

Jak to zrobić:
  • pęczek włoszczyzny
  • 1 duży por
  • 5 ziemniaków
  • 1 łyżka masła
  • 1/2 cebuli
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 łyżka mąki pszennej (dla chetnych)
  • kilka plastrów kiełbasy chorizo
  • sól, biały mielony pieprz, liście laurowe, ziele angielskie
Warzywa (bez pora) obrać i pokroić. W garnku zagotować wodę z listkami laurowymi i zielem angielskim i wrzucić warzywa (bez ziemniaków). Pora dokładnie umyć i pokroić w cienkie plasterki. Na patelni rozgrzać masło i dusić pora z posiekanym czosnkiem do miękkości. Na koniec chętni mogą dodać przesianą mąkę (zagęści zupę), ale nie jest to niezbędne. Do garnka z włoszczyzną dodać ziemniaki i pora. Doprawić solą i białym pieprzem. Nad palnikiem opalić połówkę cebuli (dajcie jej popalić aż zrobi się prawie czarna z zewnątrz). Po 10 minutach zupa jest gotowa. Żeby była gęsta i jeszcze lepsza można wyjąć 2/3 warzyw, resztę zmiksować (tylko wyłówcie wcześniej liście laurowe i ziele angielskie!).
Chorizo pokroić w kosteczkę i podsmażyć aż puści paprykowy olej. Dodać do zupy tuż przed podaniem.




SMACZNEGO!

niedziela, 13 listopada 2016

Piernik staropolski dojrzewający - etap I

W listopadzie często dopada mnie nostalgia. Jakoś tak bardziej odczuwam upływający czas, częściej wspominam minione lata, popadam w deszczowy nastrój i mam mniej energii. Nie winię za to listopada, bo niezależnie od tego czy całymi dniami leje deszcz, czy słońce rozświetla krajobraz, czy skrzy się pierwszy śnieg na trawniku, ja i tak mam te swoje "smutne dni". Może dlatego, że w listopadzie tak naprawdę nie dzieje się nic, na co warto czekać i czym można zająć myśli? Nikt z moich bliskich nie obchodzi urodzin, nie ma żadnych ciekawych świąt ani wydarzeń, dzień niepodległości od lat obchodzony jest w sposób daleki od radosnego i wszystko to razem do kupy zebrane osiada nade mną jak czarna chmura, której nie da się rozgonić. Co by tu zrobić, żeby nadać temu listopadowi jakiś sens...? Teraz już wiem! Znalazłam niedawno przepis na dojrzewający piernik staropolski. Ciasto przygotowuje się na 5-6 tygodni przed Wigilią Bożego Narodzenia, a na tydzień przed Świętami piecze się go i przekłada konfiturami lub powidłami. Trochę nieprawdopodobne wydaje mi się, aby surowe ciasto z mlekiem i jajkami w składzie mogło bez szwanku przeleżeć tyle czasu, ale skoro już od lat ludzie go pieką i się udaje to może jednak...zobaczymy za 5 tygodni.

Jak to zrobić (zrobiłam z połowy porcji):
  • 500 g miodu
  • 1 kg mąki
  • 250 g masła
  • 200 g cukru
  • 3 jajka
  • 3 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 120 ml mleka
  • 70 g przyprawy do piernika
W garnku rozpuścić miód z masłem i miodem. Odstawić do wystudzenia. W misce wymieszać mąkę z sodą i przyprawą do piernika. Partiami dodawać mąkę i jajka i dokładnie mieszać. Na koniec wlać mleko i starannie połączyć z ciastem. Naczynie przykryć folią i wstawić do lodówki. Przypominamy sobie o nim na tydzień przed Wigilią.




CDN.....