Czytam sobie to wszystko - argumenty za i przeciw - i myślę sobie, że szaleństwo rozpętane ostatnio wokół żywienia i diet najróżniejszych powoli osiąga szczyt (to dobrze, bo potem będzie już tylko lepiej..mam nadzieję). Co to kogo obchodzi, jak nazwę moją potrawę? Czy nie mogę nazwać ciasta "Kopcem kreta" dopóki nie jest zrobione z ziemi i nie siedzi w nim kret z łopatką? Jeśli mogę, to dlaczego zabrania mi się piec pasztety, smażyć kotlety, robić sos boloński lub carbonarę bez użycia mięsa? Przecież tu nie chodzi o mięso, a o smak - jeśli carbonara z kalafiora smakuje podobnie do tej z boczkiem to nazwę ją carbonarą, czy się to komuś podoba czy nie. Ja nikogo nie zmuszam do wegetarianizmu, nie potępiam i nie zrywam kontaktów z ludźmi, którzy w zabijaniu zwierząt nie widzą nic złego. Każdy ma swoje sumienie, swój światopogląd i jeśli zechce to może się otworzyć na nowości, a jeśli nie to jest jego prywatna sprawa. Ludzie, więcej luzu. Jeśli chcę zjeść wegańską parówkę lub szynkę, która nie została wycięta z tyłka świni tylko zrobiona z przetworzonej soi to do cholery zjem!
No! To teraz podaję przepis na pastę, a wy ją sobie nazywajcie jak chcecie.
Jak to zrobić:
- 1 puszka czerwonej fasoli
- 5 suszonych pomidorów
- 4 gałązki świeżej bazylii
- 2 łyżki oliwy z pomidorów
- sól, chilli
Fasolę przepłukać. Wszystkie składniki dokładnie zmiksować na gładką masę.
SMACZNEGO!
dodałem jeszcze garść orzechów włoskich i tez jest smaczne :)
OdpowiedzUsuń