O kuchni koreańskiej pisałam co nieco
tutaj (KLIK). Przyznaję jednak, że nie wysiliłam się wtedy specjalnie, więc dziś nadrabiam straty i zapraszam do zapoznania się z ciekawym tematem koreańskich przystawek. Za wsparcie przy tworzeniu posta oraz za apetyczne zdjęcia jedzenia prosto z koreańskiego stołu dziękuję Gosi :)
W Korei każde większe danie rozpoczyna się od serii przystawek, którymi możemy się do woli raczyć. W restauracjach jest przyjęty zwyczaj podawania ich, nawet jeśli nie zostały zamówione, najczęściej bez konieczności płacenia, a gdy się skończą to bardzo często nieodpłatnie dostajemy dokładki. Taka kulinarna tradycja pokazuje jak bardzo w kuchni Korei przystawka "zrosła się" z posiłkiem i osobiście nie miałabym nic przeciwko przejęciu takiego zwyczaju na naszym rodzimym podwórku. Dzięki temu biesiadujący przy stole goście zawsze mogą sobie coś "dziabnąć" w oczekiwaniu na kolejne zamówione potrawy lub dowolnie dołączać przystawki do spożywanego dania. Bardzo popularnym sposobem jedzenia jest zawijanie w liść (sałaty, pokrzywy, czy jakiejkolwiek innej rośliny uznanej w Korei za jadalną - a jest tego dużo) kuleczki ryżu z ostrą pastą paprykową, czosnkiem i kawałkiem wybranej przystawki, po czym ładowanie takiego "gołąbka" na raz do ust. Jedzenie wszystkiego w jednym momencie sprawia, że smaki się mieszają, przenikają i tworzą prawdziwe niebo w gębie. Tylko spójrzcie:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3ArVPjFK8PmNO54r8gsHyLOwaNMukJUinVzUk8HDDCvb8x6KJ3t9oeHfg6FrIhCsNsf0LV_ifZieU01cXcm17UyNm4rcM7Ch-kvnO7d1UfE1muO_Ygj_Dt_RGqYpEomFTBxlJH5sTHgI/s280/Clipboard01.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwDIBEYdXkogttraW8WWMIU7pMT0lOjh_cU4fmPm_TbP_BD5_dv072RB4mGSR54eoR4RIo6Z1THgnb2HYk1avH8JdML8LhNsrMfh-SV74WLU3XTDJfFKA5v0-HMSygW8MgqWdHKYnKCBI/s280/8156919857_22fb201d2c_z.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkBFg05f4yGwzI_XSpUcGofZb6rSfF4NTbzT_v08jRLS5sn-fUYm3dLjvNqOW1l8xaoDqUG2h5p0LJOxLipspXRr_5Wdngn69AyMQcSbjTWJwU-57e9MZLDqKeBX7aJ5T8ctDAwXs4Ajw/s280/3787938929_d142f7694d.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP4m435NYSIaKLbp2aTv72cInDQqDoLrgn8ZjMyBQ65lW3a7C4Zd_1LAvKHupoxJGYDHLaj2h2fLbAISwwdRyvy77uMUv1ncrv12-Qn45UxRJx7-qZkKAxDB-rGkLfFkwhcPBxfWrEdcM/s280/3819298130_b8ce194ef3_z.jpg)
Na zdjęciach powyżej widać stoły zastawione przystawkami. Czy te wszystkie małe miseczki z kolorowym jedzeniem w środku nie są piękne i zachęcające do siedzenia godzinami przy stole?
Pisząc o kuchni koreańskiej trzeba zacząć od tego, że w Korei jada się praktycznie wszystko. Poczynając od morskich stworków, alg i wodorostów poprzez liście, kwiaty i korzenie najróżniejszych roślin, warzywa, owoce aż po mięso i ryż..dużo ryżu - Koreańczyk daniem bez ryżu po prostu się nie naje. Dodatkowo dania są zawsze ostro doprawione i bardzo mocno czosnkowe, co daje się we znaki nieprzyzwyczajonym przybyszom z innych krajów szczególnie podczas podróży w zatłoczonych środkach komunikacji miejskiej. Tę różnorodność składników widać doskonale przeglądając typowe koreańskie przystawki. I tak, na stole znajdziemy na przykład: pokrojoną w plastry marynowaną rzepę, szpinak, kiełki wszelkiej maści, marynowane korzonki, żeńszeń, korzeń oraz kwiaty lotosu, ośmiorniczki, jaja przepiórcze marynowane z czosnkiem i sosem sojowym i oczywiście kimchi! Kimchi w Korei jest wszędzie - każdy to zna, każdy lubi, dodawane jest do wielu dań oraz jedzone solo na potęgę. Można powiedzieć, że to niemal narodowe danie Koreańczyków. I tu przechodzimy do sedna postu: czym jest to kimchi? Brzmi dziwnie, z niczym się nie kojarzy...a to nic innego jak kiszona kapusta pekińska z dodatkiem przypraw i koreańskiej ostrej pasty chilli. Coś jak nasza kiszona kapusta, ale o wiele WIELE bardziej aromatyczne i zdecydowane w smaku. Poza podawaniem kimchi w roli przystawki można je smażyć na patelni, zawijać z odrobiną ryżu w plastry mięsa lub dodać do bibimbapu (przepis
tutaj).
Pierwszy raz spróbowałam kimchi u Gosi. Szczerze mówiąc nie pamiętałam dokładnie smaku, ale za to pamiętałam, że było dobre i to wystarczyło do podjęcia próby.
Przepis zaczerpnęłam
stąd (KLIK). Na tej stronie znajdziecie też zdjęcia z każdego etapu przygotowania, które z pewnością ułatwią pracę. Ja podaję wersję kimchi minimalnie różniącą się od tej na stronie ze względu na brak niektórych składników. Swoje kimchi zrobiłam na próbę z połowy składników oryginalnego przepisu. Wyszło naprawdę super, choć po otwarciu pojemnika po procesie kiszenia ulotnił się zapaszek, który na bank wypłoszył wszystkie wampiry z całego województwa...dużo czochu! :)
Tutaj:
KLIK znajdziecie całą masę przykładów koreańskich przystawek. Strona jest niestety po koreańsku, ale można skorzystać z tłumaczenia przez google, żeby mieć jako takie pojęcie co jest na pokazanych talerzach. A zresztą już samo patrzenie na te kolorowe smakołyki to czysta przyjemność :)
Zainteresowany tematem? Zapraszam
tutaj: KLIK
Jak to zrobić:
- 1 duża kapusta pekińska
- 3 łyżki soli
- 1/2 główki czosnku
- 1 mała cebula
- 5 gałązek grubego szczypioru (takiego jak w dymce)
- łyżeczka imbiru w proszku
- 2-3 łyżki pasty chilli (do kupienia na przykład tutaj: KLIK)
- 1 łyżka sosu rybnego
- 1 łyżka octu ryżowego (pominęłam)
- kilka łyżek soku z kiszenia kapusty
Kapustę przeciąć na pół i dokładnie umyć. Po osuszeniu wyciąć głąb i pokroić w poprzeczne paski o grubości ok. 2 cm. Wrzucić kapustę do foliowego worka i wsypać sól. Dokładnie wetrzeć sól w kawałki kapusty aż zaczną puszczać sok. Spróbować i ewentualnie dosolić (u mnie 3 łyżki wystarczyły). Worek dokładnie zawinąć, włożyć do pojemnika lub do miski i docisnąć (ja przycisnęłam mniejszą miską). Odstawić na 6 godzin.
Przed końcem pierwszego etapu kiszenia pokroić szczypior w cienkie skośne paski, cebulę cienko pokroić w piórka oraz czosnek przecisnąć przez praskę. W misce wymieszać pastę chilli z sosem rybnym, octem, imbirem w proszku oraz sokiem z kapusty (po wyjęciu kapusty z worka). W misce dokładnie wymieszać rękami kapustę z pozostałymi dodatkami i przełożyć do szczelnego plastikowego pojemnika. Odstawić na 5-6 dni w chłodne miejsce. Po upływie tego czasu kimchi jest gotowe i można przełożyć do słoików. Przechowywać w lodówce.
Do mojego kimchi dodałam 3 łyżki pasty paprykowej i wyszło bardzo ostre. Dlatego proponuję ilość tego składnika dobrać do swojego gustu i wytrzymałości na ogień w gębie.
SMACZNEGO!