Nie jestem ani zwolenniczką ani przeciwniczką obchodzenia Halloween. Zwyczaj zbierania przez dzieciaki cukierków uważam za głupi i nigdy nie otwieram, gdy pukają do moich drzwi. Natomiast przebierane imprezy, straszne dekoracje i gadżety traktuję równie uczuciowo, jak te o tematyce bożonarodzeniowej i bardzo chętnie ulegam nastrojowi. W tym roku cieszę się nim popijając bondowskie Martini z małym halloweenowym akcentem. Fajne?
Jak to zrobić:
- 1 część martini bianco
 - 1 część sprite'a
 - kilka kropli soku z limonki
 - liczi z puszki
 - kandyzowane wisienki
 - kilka rodzynek
 - wykałaczki
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz