
Po raz kolejny przekonałam się, że w gotowaniu nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Miały być pyszne dyniowe babeczki na bloga, ale wymyślony przeze mnie przepis dał w efekcie 12 niewyrośniętych, gumowatych stworków oraz płaskie zakalcowate ciasto. Żal, smutek i porażka. Co prawda w smaku bardzo dobre, ale absolutnie nie nadające się do pokazania szerszej publiczności. Z tego eksperymentu pozostała mi szklanka dyniowego puree (czyli rozgotowanej i zgniecionej widelcem dyni), i mimo wszystko, sporo zapału do stworzenia jakiegoś dyniowego dania na bloga. Ponieważ smak ciasta/babeczek jest naprawdę ekstra, więc odtworzyłam go w obiadowych placuszkach z dodatkiem wygrzebanego z głębi lodówki ryżu. Tym razem eksperyment udany. 
Sycące, genialne, gorąco polecam! 
Jako to zrobić:
- 1 szklanka puree z dyni
 
- 1 szklanka mąki
 
- 1/2 szklanki cukry
 
- 1/2 torebki ryżu
 
- 3 jajka
 
- 1 łyżeczka cynamonu
 
- 1 łyżeczka imbiru w proszku
 
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
 
Wszystkie składniki dokładnie wymieszać w misce. Ryż najlepiej dodać na końcu i wymieszać widelcem. Placuszki smażyć na patelni, tylko uwaga!! W cieście jest cukier, więc trzeba dość szybko przewracać placuszki, żeby się nie spaliły.
  | 
| Z dodatkiem powideł śliwkowych są po prostu bezbłędne! | 
SMACZNEGO!
 
Placuszki dyniowe mogłabym jadać ostatnimi czasy codziennie :)
OdpowiedzUsuń